­­Demoralizacja czy własny styl? – Klaudia Lampa




 

– Ta dzisiejsza młodzież doprowadzi niedługo do III wojny światowej, jak dalej będzie suchac tego całego hopu czy hipu. Ostatnio mój wnuczek Adaś był u mnie i włączył koncert. Słabo mi się zrobiło na sam widok tych artychów, od razu widać, że chuligany. Głowy ogolone, spodnie z krokiem prawie ze w kostkach i tacy ludzie dają przykład dzieciakom.       I mój Boże, co oni w tych swoich bełkotach wygadują… narkotyki, panienki, imprezy i nic poza tym. Nie mogłam tego słuchać i kazałam przełączyć, bo się Moda na sukces zaczęła. W nocy spać nie mogłam, jak pomyślałam, ze mój Adamek może pójść w ich ślady.                                                                                                                                           – Masz racje Zosiu, to do niczego dobrego nie prowadzi, potem tylko słyszymy w telewizji i radiu o kolejnych zabójstwach i narkotykach. Takie cos trzeba tępić, a broń Panie Boże w telewizji puszczać w biały dzień. Zamiast słuchać takich rzeczy, lepiej by Radio Maryja włączyli i do Kościoła poszli.                                                                                              Dialog Pani Zosi i jej koleżanki wygłoszony z awersją w autobusie odzwierciedla niestety poglądy większości starszego społeczeństwa na ten rodzaj muzyki. Oni widzą we wszystkich tych utworach jedynie bezmelodyjnie i wulgarnie ułożone słowa demoralizujące młodzież. Nie dopuszczają myśli, że te utwory mogą nieść za sobą jakiekolwiek przesłanie. Prawdziwy hip-hop trzeba po prostu potrafić odpowiednio odebrać i zinterpretować. Raperzy to pod względem artystycznym, muzycy jak wszyscy inni, więc dziwne, ze nikt nie skrytykuje gwiazdek popu promujących zamknięcie się w pokoju i rozpamiętywanie nieszczęśliwych chwil po zerwaniu z chłopakiem. Tekst zamieszczony w tych kilkuminutowych kawałkach, nie musi być monologiem, którego refren wszyscy będą znać na pamięć i podśpiewywać w drodze do szkoły, czy pracy. Tu chodzi o przekazanie pewnych wartości. Zdarzają się również pseudoraperzy, robiący komercyjną muzykę, nieniosąca żadnych idei, jednak tych trudno brać poważnie w rozważaniach o prawdziwej sztuce.                                                                                    – Polski rap to dla mnie porażka. Żałośni dresiarze udający gangsterów, niedoszli filozofowie pozujący na rapujących poetów. Zdarzają się jednak czarne, a właściwie w tym przypadku białe owce, jakimi niewątpliwie są Magik z Paktofoniką i Ostry. Śp. Mag posiadał niepowtarzalny styl, pisał doskonałe teksty i zapoczątkował w Polsce psychorap. Natomiast Łódzki artysta do dziś nie wyparł się idei dla korzyści i tworzy naprawdę świetną muzę. – Opowiada o swoich odczuciach Kuba Mocarski.                                                                                                                                       – H-h jest dla mnie odzwierciedleniem duszy, wyrazem buntu i zrozumienia. Jest źródłem wartości i tego, co godne pogardy. Nie chwytam utworów, gdzie mowa jest o niczym, tylko takie, w których zawarty jest jakiś przekaz. – Mówi Malwina Kopcińska, nastoletnia fanka rapu – muzyki, z której czerpie siłę i motywacje do życia.                                                                      Wspomniany przez Kubę Magik, dążył do perfekcji, nagrywał kawałki na spontanie, a następnie analizował i powtarzał. Wszystko po to, aby oddać odpowiedni charakter i umożliwić odbiorcom właściwą interpretacje przekazu. Po jednej z jego solówek (plus i minus) przechodzą autentyczne ciary. Muzyka jest oczywiście sprawą indywidualną i każdy odnajdzie to, co chce w niej znaleźć. Trzeba tylko pamiętać, aby podczas poszukiwań własnego ja w muzyce nie zatracić swoich wartości.

 

                                                       

 

Klaudia Lampa

Comments

comments

Dodaj komentarz