Czy zwykłemu Polakowi potrzebna jest służba zdrowia i NFZ?
Nie! Jemu potrzebny jest lekarz, pielęgniarka…
Jak funkcjonuje polska służba zdrowia – wszyscy widzimy.
Ciągłe protesty, małe pensje, długie kolejki, brak finansów, likwidacja szpitali, korupcja, afery, łowcy skór – czy tak ma wyglądać coś, za co Polacy słono płacą (a tak naprawdę państwo wyciąga po to rękę, nie mamy na to wpływu!) z każdej pensji?
Jedyną sprawnie działającą dziedziną medycyny jest… weterynaria.
Lekarzy weterynarii nie brakuje, nie narzekają oni na pensję, nie protestują, nie są skorumpowani, nie robią przekrętów, jakość usług jest wysoka.
Dlaczego? Bo weterynaria już dawno została sprywatyzowana!
Jeśli po sprywatyzowaniu uzyskaliśmy taki oto efekt, to po sprywatyzowaniu innych dziedzin medycyny – otrzymamy identyczny!
Ktoś o socjalistycznych poglądach może spytać: „A biedni, którzy nie mają pieniędzy na prywatnego lekarza?”.
Pytanie nie ma większego sensu (zresztą jak cały socjalizm), ale mimo to tego odpowiem na nie.
Biedni i tak płacą na publiczną służbę zdrowia (z podatków, pensji) – tylko połowa z tego idzie na utrzymanie Ministerstwa Zdrowia, pana Religi i resztę jego niepotrzebnej bandy, a druga połowa na leczenie, więc publiczna służba zdrowia kosztuje biednych (między innymi z tego powodu!) dwa razy więcej niż prywatna!
Poza tym publiczni lekarze mogą być niemili, gburowaci, jakość ich usług może być niska, mogą brać łapówki, dlatego że mają zagwarantowaną tę posadę, dostają pensję i robią, co chcą.
A prywatny lekarz musi być miły, uprzejmy, świadczyć usługi wysokiej jakości, ponieważ boi się, że straci i klientów, i tym samym pracę.
I oto właśnie chodzi! Ktoś może jeszcze powiedzieć – „Ale prywatne lecznictwo będzie drogie!”. Otóż absolutnie nie. Po sprywatyzowaniu go, wszyscy będą pracowali prywatnie, a co za tym idzie- konkurencja będzie bardzo duża, więc lekarze będą musieli zabiegać o klienta poprzez ceny i jakość świadczonych usług. Poza tym, likwidując podatek dochodowy (również niepotrzebne ministerstwa, by ograniczyć biurokrację i potrzeby finansowe państwa), lekarze będą jeszcze tańsi, bo państwo nie będzie zabierało im sporej części zarobionych pieniędzy.
Teraz na prywatne i publiczne lecznictwo popatrzmy z aspektu uczciwości i sprawiedliwości.
Osoba, zarabiająca około 1200-1300 zł netto (na rękę), na służbę zdrowia płaci około 100 zł miesięcznie – bez względu na to, czy chodzi do lekarza co dwa dni (koszt wizyty ok. 7 zł), czy chodzi raz na trzy lata (wtedy taka wizyta kosztuje aż 3600 zł!).
Dodatkowo, jeśli raz na trzy lata odwiedzi swoją przychodnię i chce zbadać sobie cholesterol (za te 3600 zł, które państwo sobie pobrało) to lekarz informuje, iż nie może wydać skierowania na takie badanie, ponieważ na pacjenta ma 7 /słownie: siedem/ złotych. Policzmy: 3600 zł – 7 zł = 3593 zł /słownie: trzy tysiące pięćset dziewięćdziesiąt trzy złote/ I co się z nimi stało? Państwo położyło na nich swoją wstrętną łapę. Za taką sumę pieniędzy można kupić sobie starsze auto w całkiem dobrym stanie!
Teraz już chyba widzą Państwo – jak jest sprawiedliwiej?
Dlatego jak najszybciej należy sprywatyzować służbę zdrowia!
Mogą to zrobić nawet sami lekarze w danej placówce.
Wystarczy, że wszyscy złożą wymówienia w jednym czasie, placówka zostanie bez pracowników – państwo będzie musiało ją sprywatyzować. Ale tylko w drodze licytacji – wtedy osiągnie się najwyższą cenę, czyli taką, ile naprawdę warta jest dana placówka. Inny sposób prywatyzacji przyniesie możliwość korupcji i państwowe mienie zostanie sprzedane po śmiesznie niskiej cenie, temu, kto w łapę da najwięcej – takich przypadków w Polsce było już wiele.
Prywatyzacja służby zdrowia i nie tylko, likwidacja podatku dochodowego, który zniechęca do pracy, to tylko dwa z licznych i niezmiennych od lat postulatów Unii Polityki Realnej – jedynej nadziei dla Polski!