Beijing Huanying – Paweł Szypuła

             
                                 

 

                Igrzyska olimpijskie rozpoczęte! Po trwających ponad pięć lat przygotowaniach Pekin przeszedł do historii jako kolejny organizator letnich igrzysk olimpijskich. W całych Chinach można było kupić maskotki, których pierwsze sylaby składały się na zdanie „Beijing Huanying", co znaczy „Witaj w Pekinie". Jeszcze parę tygodni temu pojawiły się spekulacje na temat tej olimpiady. Dużo ludzi było oburzonych tym, jak państwo, w który życie ludzkie właściwie się nie liczy, może być organizatorem tak wielkiej imprezy.

                Rząd chiński zamiast złagodzić tą sytuację, zaczął jeszcze bardziej zagłębiać się w niepotrzebny spór z Tybetem. Przywódca Tybetu – Dalej Lama wiele razy apelował o pokój i bez zbrojeniowe rozwiązanie tego konfliktu, ale chińskim władzom nie w głowie była zgoda na autonomię Tybetu. Znowu zginęły setki niewinnych ludzi i znowu niczego to nie zmieniło. Niestety, nadal tak się będzie działo, dopóki władze Chin nie nabiorą należytego szacunku do życia ludzkiego.

                Ceremonia rozpoczęcia olimpiady była świetnie zorganizowana. Tysiące wolontariuszy, którzy trenowali choreografię przez kilkanaście miesięcy, nie zawaliło. Wszystko wypadło perfekcyjnie, nie było mowy o niedociągnięciach. Gdy popatrzyło się na trybunę honorową, widać było oczy głowy państwa, które mroziły samym spojrzeniem tych, którzy popełnili niezauważalny dla szarego człowieka błąd. Wolontariusze wiedzieli, co się stanie, gdy któryś z nich nieprecyzyjnie wykona swoje zadanie, więc pracowali jak roboty.

                Po części artystycznej nastąpiła prezentacja 204 ekip startujących w Pekinie. Była to troszkę nudniejsza część rozpoczęcia, ale udało się wytrzymać w oczekiwaniu na wejście polskiej reprezentacji, której chorążym był, jak się później okazało, kajakarz Marek Twardowski.

                Całą ceremonię zwieńczyło zapalenie znicza olimpijskiego. Dokonał tego wybitny chiński gimnastyk Li Ning. Podczepiony na linach efektownie okrążył cały stadion nad głowami widzów, a następnie podtrzymał tradycję przekazując płomień do co najmniej pięć razy wyższego niż on znicza olimpijskiego. Było to naprawdę piękne widowisko. Jednak gdyby znicz zapłoną  od ręki Dalaj Lamy, być może złagodziło by to stosunki na linii Tybet – Chiny.                                                     

 

                                                                          

Paweł Szypuła

Comments

comments

Dodaj komentarz