Oto nowy kodeks honorowy współczesnego nacjonalisty, który ma odwagę nazywać siebie Polakiem, odbierając równocześnie tę możliwość innym. Skrajny konserwatyzm, ksenofobia? Nawet jeśli szczerze wyznawane, doprowadziły do posunięć ostatecznych i niemoralnych, przeciwstawionych stabilności państwa. Czyżby to był dowód WIELKIEJ MIŁOŚCI do ojczyzny?
Z tego, co mi wiadomo, nacjonalizm to poczucie wyższości własnego narodu nad innymi i przedkładanie interesów społeczeństwa nad własne. Owszem, Brunon K., wykształcony technik, z pewnością wiele poświęcił, by osiągnąć odpowiednią wiedzę, umiejętności pirotechniczne – to wyraz odpowiedzialności za rozwój kraju. A i z pewnością musiał pilnie śledzić polską scenę polityczną, co jest pięknym przykładem zaangażowania jednostki w życie państwa! Mamy oto portret nowoczesnego, oddanego krajowi, wykształconego obywatela, który w przekonaniu o słuszności własnych poglądów konstruuje 4-tonową bombę mającą „uzdrowić” Polskę, obronić prawdziwe wartości i zakończyć obłudę polityczną. Wspaniale! Czy to już pora na aplauz?
Wprawdzie domniemane motywy przestępcy wydawałyby mi się bliskie – niezadowolenie z obecnej sytuacji politycznej pełnej pustosłowia i przepychanek nazywanych już powszechnie wojną polsko-polską. Czy naprawdę nikomu to nie przeszkadza? Ale też czy to powód, by posunąć się do aktu terrorystycznego, aby zamanifestować swoje poglądy? Jakże dalekie jest to od demokracji, od patriotyzmu od prawdziwej troski o ojczyznę!
To w krajach „trzeciego świata” nieporozumienia rozwiązuje się siłą, to na Bliskim Wschodzie nawołuje się do ataku, zemsty, walki, ale MY mieszkamy w Polsce, kraju aspirującym do wcielenia do grupy państw wysoko rozwiniętych, demokratycznych, tymczasem jesteśmy świadkami prymitywizacji relacji społecznych sprowadzonych do indywidualnego: „Ja tak chcę. I już!” I bum! Owszem, jak wiele można zniszczyć niewłaściwymi decyzjami politycznymi. Ale jak równie wiele można zniszczyć jedną eksplozją zagrażającą życiu kilkuset osób! W tym jest tylko jedna słuszność – to ostateczny moment, by Polacy nareszcie się obudzili i z troską spojrzeli na umęczoną, podzieloną a jedyną wspólną Ojczyznę.