Oto, jak protestują: zbuntowani listonosze nie będą dostarczać korespondencji! Do skrzynki nie warto zaglądać – chyba, że czeka się na ulotki promocyjne. W okienku, zresztą jak zwykle, nic nie da się załatwić. Chociaż w dobie Internetu poczta tradycyjna stanęła trochę na uboczu ustępując poczcie w wersji elektronicznej, utrudnienia dają się we znaki. Nic wszak nie zastąpi papieru pachnącego nadawcą! W naszym e-mailu korespondencja ginie w gąszczu spamu, a list, taki prosto od listonosza, leży, jeśli nie na honorowym, to chociaż na swoim miejscu. E-mail zawodzi. Możemy np. zapomnieć hasła. A kot pocztowy nie zawiedzie nigdy. W e-mailu może braknąć załącznika. Listonosz nigdy nie zapomni. E-mailami można być zasypanym – listonosz przyniesie co najwyżej tyle, ile sam uniesie. A tu nic, cisza! Nie słychać jak dzwoni listonosz, nie słychać jak brzęczą metalowe skrzynki na piętrze. A my przecież możemy czekać na imieninowe kartki! urodzinowe życzenia! pozdrowienia z gór albo znad morza! Przecież w drodze, gdzieś w połowie Polski, mógł utknąć list miłosny! Albo zawiadomienie o wygranej! Z drugiej strony mogło też utknąć pismo z urzędu skarbowego albo rachunek za telefon… Tak czy siak… listonosze pokazali na co ich stać. Przyszedł czas docenić ich pracę. Bo kiedy nie ma ich – nie ma nas. Ludzie wyjdźcie na drogi, bo listonosz nie jedzie… lekka jest bez listów torba listonosza dziś… Powiedz, czemu tak ma być, sto lat czekam na twój list… Listonoszu… przynoś choć puste koperty!