Chcemy tylko Poządnych obywateli! – Magdalena Bednarczuk, XIII LO we Wrocławiu




Niedzielna prawyborcza debata PO była ekscytująca jak gra w szachy. Żadnych kłótni, skandali, chociaż najmniejszych złośliwych aluzji, na które można by zwrócić uwagę. Wyreżyserowane uśmiechy, miła atmosfera i brak emocji, bo kandydaci powtórzyli wszystko, co zostało już powiedziane. Można odnieść wrażenie, że chodziło jedynie o utrwalenie w mediach pozytywnego obrazu Platformy, w której dyskusje przebiegają kulturalnie i grzecznie, a decyzję o wystawieniu kandydata podejmuje całość partii, przeciwnie niż w innych, autorytarnych ugrupowaniach politycznych.

Jedynym przykuwającym uwagę momentem był fragment dotyczący zabiegu in vitro. O ile Sikorski pozostał na terenie, na którym powinien – poruszał kwestię refundacji przez państwo, to Komorowski poszedł o krok dalej – doprecyzował kto na pomoc mógłby liczyć. Według niego zabieg powinien być finansowany ze skarbu państwa, ale tylko wtedy, jeśli będzie pewność, że rodzice dobrze wychowają swoje dzieci. I wyrosną one na POrządnego obywatela!

Te mało przemyślane zdania oszpeciły nienaganny wizerunek Komorowskiego do tego stopnia, że nawet posiadanie wąsów nic mu nie pomoże. Bo kto w takim wypadku powinien decydować o tym, czy rodzina jest w stanie dobrze wychować dziecko? Jakie kryteria określałyby POrządnego obywatela? Spolegliwość, mądrość, poparcie dla odpowiedniej partii? Cały ten pomysł, mówiąc delikatnie, nie ma sensu.

W kolejnych dniach marszałek gorąco tłumaczył się z wypowiedzianych słów. Doprecyzował wprawdzie, że chodziło mu m.in. o kobiety powyżej 80 roku życia, u których nie ma szans na urodzenie zdrowego dziecka. Zabiegi sztucznego zapłodnienia w większości przychodni stosowane mogą być tylko do 45 lat, a nawet, jeśli przekracza się tę granicę, to tylko po dokładnych badaniach stanu zdrowia matki. Fakt, że marszałek nie zdawał sobie z tego sprawy tylko potwierdza, że kwestie dotyczące in vitro powinni poruszać wykwalifikowani lekarze, a nie politycy pod presją Kościoła. Ci drudzy, często niemający żadnego pojęcia na dany temat, potrafią powiedzieć najwięcej i, co gorsze, wykłócać się, że to oni mają rację!

 

 

 

Magdalena Bednarczuk, XIII LO we Wrocławiu

Comments

comments

Dodaj komentarz