Co ma poseł do lekarza? – Katarzyna Czajkowska, 15 lat

        Przyznam szczerze, że tzw. wielka polityka w ogóle mnie nie interesuje. Jeżeli zdarzy mi się obejrzeć wiadomości, to nie wydają mi się interesujące spotkania na szczycie, zimne wojny, lustracje, koalicje, traktaty, groźby Putina, pogłoski o ślubie premiera, domniemania o ojcostwie dziecka Anety Krawczyk, a nawet wizyta Buscha w Polsce. Wiem, że są pasjonaci polityki, ale ja do nich nie należę. Dlaczego? A właśnie dlatego, że niejednokrotnie zdarzyło mi się włączyć telewizor podczas relacji z obrad sejmowych. I zamiast 460 posłów, którzy w swych programach wyborczych obiecywali solennie, że dokonają wiele dla tzw. szarych obywateli, zobaczyłam garstkę z nich. Być może byli to nieliczni z tych mających jeszcze świadomość, że przyrzeczeń należy dotrzymywać. Pozbyłam się nawet tych złudzeń, gdy przyjrzałam się ich twarzom. Były znudzone, a niektórzy nawet przysypiali!!! Ci posłowie, którzy powstrzymali chęć oddania się w objęcia Morfeusza, prowadzili towarzyskie pogawędki. Czy takim osobom można zaufać? Po co więc „pchają się do polityki”. Dla pieniędzy? Władzy? Prestiżu? Z powodu braku innych pomysłów na życie? Uważam, że powinno się ich rozliczyć z realizacji programów wyborczych. Sądzę, że uległy one zapomnieniu tak samo, jak pozrywane już dawno i zniszczone plakaty z uśmiechniętymi twarzami przyszłych posłów i zachętami, żeby im zaufać, bo właśnie oni są wyjątkowi. Rozpisałam się na temat jednego powodu, dla którego nie emocjonują mnie wydarzenia polityczne z kraju i ze świata. Czy muszę podawać inne? Mam ich jeszcze dziesiątki, a nie o tym chciałam pisać. Co mnie jednak porusza? Wszystko, co dotyczy mojego codziennego życia. Ostatnio bulwersują mnie dywagacje na temat sprywatyzowania służby zdrowia. Nawet ja, gimnazjalistka, wiem przecież, że w dużej mierze pod płaszczykiem państwowej-kryje się „prywata”. Głośno jest o tym, że niejednokrotnie ordynatorzy szpitali traktują oddziały, którymi kierują, jak prywatne folwarki. Za „dowody wdzięczności” ktoś ostatni oczekujący na operację może stać się pierwszym. Czy zdają sobie sprawę z tego, że ich chciwość może być przyczyną śmierci kogoś, kogo termin operacji się przedłużył, a tylko szybka interwencja mogła uratować mu życie? Z drugiej strony, z autopsji wiem, że są też tacy, którzy dotrzymują przysięgi Hipokratesa i ofiarowują pacjentowi pomoc, serce, doświadczenie i wiedzę.   Myślę, że jak świat światem zarówno w przypadku posłów, jak i lekarzy ważne jest po prostu to, jakim się jest człowiekiem. Chciwość i egoizm jednych popcha do władzy, a innych do zawodu medyka. Mam propozycję: postawmy pomniki posłom, którzy są obecni ciałem i duchem na obradach oraz wszystkim lekarzom, dla których pacjent nie jest źródłem zwiększenia zawartości portfela.

 

 

Katarzyna Czajkowska, 15 lat

Comments

comments

Dodaj komentarz