Co nam zostanie po kurtuazji i żalu? – Marcin Bubiński, XIII LO we Wrocławiu




W sobotę 10 kwietnia nasz kraj dotknęła straszna tragedia. W tragicznym wypadku polskiego samolotu koło Smoleńska zginął prezydent Lech Kaczyński wraz z małżonką oraz wielu wybitnych przedstawicieli elity rządzącej. Chyba nadszedł czas, aby przestać błądzić po meandrach postpolityki i powiedzieć, że prezydentura tragicznie zmarłej głowy państwa, to było coś więcej niż drobne wpadki przy nazwiskach. To także czas, aby z całą stanowczością zaapelować do polityków, aby przestali prowadzić jałowe spory, które jątrzą naszą scenę polityczną. Nadszedł moment, aby nasza polityka stała się polem merytorycznej dyskusji!

Panie Prezydencie, dziękujemy!

Trudno było mieć przychylność społeczeństwa, gdy było się ciągle atakowanym. Obrażanie i szydzenie z prezydenta było chlebem powszednim. Najwięcej naśmiewali się ci, którzy o realnej polityce nie mieli zielonego pojęcia, może chcieli być na czasie i wynosili modne cytaty z programów rozrywkowych urągających poczuciu dobrego smaku. Być może najważniejsze stanowisko w kraju przysparzało Lechowi Kaczyńskiemu wielu stresów, przez co zdarzały się, wyszydzane przez nieprzychylne mu media, lapsusy językowe. Jednakże niemiało to żadnego znaczenia na kształt bardzo konsekwentnej prezydentury. Pan prezydent podchodził do swych obowiązków bardzo pryncypialnie. Przez prawie 5 lat odznaczał cichych bohaterów „Solidarności” oraz tych walczących o wolność Polski we wcześniejszych latach, o których III RP zapomniała, przypominał o chwalebnych i trudnych kartach z polskiej historii, obejmował swoim patronatem wiele imprez kulturalnych i wydarzeń społecznych, ważnych dla naszego kraju. Te działania chwalili wszyscy od prawa do lewa. Na słowa uznania zasługuje także jego polityka zagraniczna. Kaczyński doskonale rozumiał, że porozumienia należy szukać wśród krajów Europy Środkowo ─ Wschodniej, pamiętających sowiecki totalitaryzm i mających zbieżne interesy z Polską, za to chwalili go nawet jego oponenci. Świetnie zachował się także w wypadku rosyjskiej agresji na Gruzję w 2008 roku. Przywódcy europejscy wiele mówią o wartościach demokratycznych, takich jak suwerenność, solidarność, dialog. Lech Kaczyński nie wygłaszał truizmów, on starał się je urzeczywistniać przez swoje działanie, co pokazał przyjeżdżając do stolicy Gruzji. Świetnie połączył ideały z racjonalizmem politycznym. Bo przecież w naszym interesie jest to, aby już nie powrócił twór, który upadł w 1991 roku. Poza tym niezależna Gruzja była szansą na dywersyfikację dostaw ropy i gazu, której można było dokonać dzięki azerskim złożom. Rzeczą normalną jest to, iż zmarła głowa państwa popełniała błędy, ale człowiek jest istotą omylną, a wypaczenia te są niewspółmierne do sukcesów. W mojej subiektywnej ocenie, owa prezydentura zasługuje na przychylne oceny. I nie ma tu znaczenia – podobno – trudne usposobienie tragicznie zmarłego, ważne jest, iż był politykiem skutecznym, starał się zachowywać powagę swego urzędu oraz kochał swój kraj, chciał przywrócić należne mu miejsce w Europie i na świecie.

Opamiętajcie się!

Patetycznie brzmiące sformułowania, skierowane pod adresem naszych polityków w okolicznościach sobotniej tragedii są popadaniem w banał. Jednakże owa katastrofa obnażyła miałkość debaty publicznej w polskiej polityce. Zbyt wiele jest sporów błahych, w których pojawiają się niepotrzebne negatywne emocje. Parafrazując „klasyka” chciałbym powiedzieć: politycy nie idźcie tą drogą, ona wiedzie donikąd.

 

 

 

 

Marcin Bubiński, XIII LO we Wrocławiu

Comments

comments

Dodaj komentarz