Co przyniesie nam przyszłość? – Tobiasz Wałkiewicz




 

Kiedy naukowcy Politechniki Wrocławskiej się nudzą, wymyślają różne rzeczy. Niedawno zbudowali wehikuł czasu. Trzeba go było przetestować, więc zgłosiłem się na ochotnika. Razem z naukowcami ustaliłem, że pierwszą podróż w czasie odbędę do przyszłości.

Spodziewałem się, że gdy już tam będę, ujrzę wysokie wieżowce i zatłoczone ulice oraz pojazdy napędzane nie wiadomo jaką ekologiczną substancją. Trochę się zawiodłem. Nie było ani wieżowców, ani pojazdów, ani żywej duszy. Miasto wyglądało jakby przeszedł przez nie huragan. Ulice były zaśmiecone, szyby powybijane. W pewnym momencie usłyszałem krzyki, a zaraz potem z sąsiedniej ulicy wybiegło kilka osób.

– Uciekaj! – krzyknął jeden z nich.

– Co się dzieje? – zapytałem. – Była jakaś wojna?

– Polityk się zbliża! Grozi podwyżką VAT – u!

Zaraz potem wbiegli do jednego z bloków. Wyglądało na to, że w przyszłości politycy mają przejść jakąś mutację, czy coś… Musiałem go zobaczyć. Po chwili zza rogu wyszedł, a raczej wytoczył się owy pan. Wyglądał jak współcześni politycy, tylko że się zataczał. Zmierzał w moją stronę.

– Czemu nie uciekasz? – zapytał.

– Ja tylko przyjechałem odwiedzić rodzinę – zmyśliłem.

– Nietutejszy – ucieszył się. – Tutaj wszyscy się mnie boją, bo jak mam zły humor to piszę ustawę podnoszącą VAT. Ludzie tego nie lubią.

– Więc czemu to robisz?

– No przecież jestem politykiem – obruszył się. – Moim zadaniem jest podnosić VAT.

Zaczął się drapać po głowie.

– By ludziom żyło się lepiej – dodał zadowolony.

Sensu w tym wiele nie było, ale ciekawiło mnie jakie zmiany zaszły w kraju. Zagadnąłem go:

– Ostatnio byłem w Polsce w 2010 roku. Co od tego czasu się zmieniło?

– No cóż… Po nieudanym Euro 2012 musieliśmy mocno oszczędzać. Padło na służby sprzątające, potem na porządkowe…

– Dlaczego Euro 2012 było nieudane? – spytałem.

– Kiedy Polska reprezentacja dostała się do półfinałów, UEFA zorientowała się, że wszystkie mecze były kupowane.

– Aha. A nie wprowadziliście może jakichś wyjątkowych ustaw, albo nie rozwiązaliście ważnych problemów?

– Rozstrzygnęliśmy problem z aborcją – odparł z dumą polityk. – Uznaliśmy, że nienarodzone dziecko to człowiek i że ma on prawo decydować o swoim życiu. A jeżeli matka chce usunąć ciążę, sporządza się dokument, na którym bobo musi się podpisać, jeżeli nie chce zostać zlikwidowany. A jak tego nie zrobi, to wedle starej zasady „milczenie oznacza zgodę” – usuwamy.

– To absurd! – zawołałem. – Kompletnie bez sensu. Przecież nienarodzone dziecko nie może się podpisać!

– Do tej pory jakoś nikt nie narzekał – stwierdził oschle polityk.

– A co zrobiliście z oświatą? Sześciolatki sobie radzą? – spytałem.

– A radzą, radzą. Czterolatki też sobie radzą. Ale to nie wszystkie sukcesy. Inne partie nie zgadzały się na legalizację broni. Dlatego wymogliśmy na Unii Europejskiej, żeby uznała, iż pistolet to warzywo, a amunicja to rodzaj przyprawy. Rozwiązaliśmy też problem z powodziami i z zalanych wsi zrobiliśmy zbiorniki retencyjne. A mieszkający tam ludzie muszą podpisać umowę, iż są świadomi tego, że mieszkają na terenach zalewowych.

 – I ktoś tam mieszka? – zapytałem.

– A nie wiem. Nie interesowałem się tym – odparł obojętnie.

– A co odkryto w sprawie katastrofy w Smoleńsku?

– Katastrofy gdzie? – zdziwił się polityk. – Pierwsze słyszę o czymś takim.

– Co pan wygaduje? Jak można o tym nie wiedzieć? – zdenerwowałem się.

Tymczasem jego twarz poczerwieniała. Próbował coś powiedzieć, lecz jego usta tylko otwierały się i zamykały. Albo się zdenerwował, albo zaczynał trzeźwieć… Wreszcie wycedził:

– Dość tego. Podnoszę VAT.

Po tych słowach polityk odwrócił się i odszedł. Gdy się oddalił, bloków zaczęli wychodzić ludzie, którzy się przed nim chowali. Byli wściekli. Przeze mnie będzie wyższy podatek. Wokół mnie zgromadził się ogromny tłum. Wszyscy rzucili się na mnie i rozszarpali na kawałki. Dosłownie. No ale co w tym dziwnego? W końcu nikt nie lubi płacić podatków.

 

Tobiasz Wałkiewicz

Comments

comments

Dodaj komentarz