Cześć , Grzesiek jestem – Dominika Prais Złotów




W tej kampanii prezydenckiej najwięcej uwagi, co raczej nie powinno dziwić, poświęca się czołowym kandydatom: flegmatycznemu Bronisławowi Komorowskiemu i, do jeszcze całkiem niedawna, pozostającemu w cieniu, Jarosławowi Kaczyńskiemu. Jednak z największą energią, zapałem i nadzieją na zwycięstwo do walki o fotel prezydencki stanął Grzegorz Napieralski. 

Chociaż sondaże przedwyborcze są dla niego brutalne, nie przekracza nawet dziewięciu procent co, choć stawia go na trzeciej pozycji, to jednak przekreśla szanse na zwycięstwo, pan Napieralski się nie poddaje i zapewnia, że fotel prezydencki ma w zasięgu ręki. Jemu jednak potrzeba cudotwórcy, ale kandydat na prezydenta najwyraźniej w cuda wierzy, bo zapał jego jak dotąd nie gaśnie.

Mogliśmy oglądać go ostatnio w roli herosa rezygnującego z jajecznicy na boczku na rzecz kilograma jabłek kupionego od staruszki przed fabryką „Fiata” w Tychach, gdzie rozdawał wyborcze ulotki. Kilka tygodni później, ubrany w strój strażacki spieszył „na ratunek” powodzianom. Pan Napieralski nawet dzień dziecka wykorzystał dla polepszenia swojego wizerunku. Przedstawił nam się jako kochający dobry „wujek” spędzający czas z najmłodszym elektoratem.

Jego kampania to jednak nie tylko czyny, to także obietnice, które, acz szkoda, nie mają szansy spełnienia. Krzemowa dolina, Polska bez podziałów, to wizja niemalże utopijna. Ale jaki polityk taki jego program. Pan Grzegorz sprawia wrażenie dziecka, które bawi się zaistniałą sytuacją nie martwiąc się o przyszłość, która nie przedstawia się dla niego zbyt różowo. Dlaczego wystartował w kampanii? Czyżby był najodpowiedniejszym kandydatem ze swojej partii? Czyżby cieszył się największych zaufaniem kolegów? Chyba nam wszystkim trudno w to uwierzyć. Został, niczym bezbronne zwierzę, rzucony na pożarcie hienom. Jeżeli Grzegorz Napieralski tych wyborów nie wygra, a powiedzmy sobie szczerze, że jest to niemal pewne, straci w partii swoją, godną pozazdroszczenia, pozycję.

Grzegorza Napieralskiego można podziwiać: za zapał, wytrwałość, naiwność?  Częściej jednak jego nieco naiwna postawa wywołuje uśmiech na naszych ustach.

 

                                

 

 

Dominika Prais Złotów

Comments

comments

Dodaj komentarz