Nasze Słońce IV RP! Widywaliśmy i słuchaliśmy go codziennie. Towarzyszył nam na ekranie telewizji (często tej z Misją) podczas wszystkich posiłków dnia. Jego kwieciste przemówienia i cyniczne uwagi pod adresem przeciwników umilały nam długie zimy i były jak powiew świeżego wiatru w słoneczny dzień. Stał się nieodłącznym elementem naszej polskiej rzeczywistości, czołowym aktorem sceny politycznej (nie mylić z cyrkową – przyp. aut.). Przy nim i jego magnetycznej osobowości bladły nawet największe tuzy z ulicy Wiejskiej: Endrju, Roman "zero tolerancji" Giertych czy nawet sam Donek.
Tak było w 2005 roku, tuż po wyborach, wygranych przez Prawo i Usprawiedliwienie. Przepraszam – i Sprawiedliwość oczywiście. Jarosław był u szczytu władzy – najpierw jako kierujący z tylnego siedzenia poczynaniami Kazimierza "smile" Marcinkiewicza, potem już jako premier. Mimo różnego rodzaju żartów z rodzaju "kaczystycznych" (na temat Mamusi, braku konta itd.), które krążyły po kraju – Prezes zawsze miał opinię wytrawnego gracza politycznego. Podziwiano jego instynkt i umiejętność przewidywania sytuacji. Jednak przyszedł pamiętny rok 2007 i zaczęło się “sypać" : koalicja z LiS-em, afera gruntowa, akcje CBA i w końcu porażka w wyborach. PiS wraz z Prezesem zaczęło spadać po równi pochyłej.
Posłowie PiS-u zapowiadali, że będą twardą opozycją. Niestety – nie udaje im się to. Są słabi i bezbarwni, nawet w porównaniu z bardzo bezbarwnym rządem Tuska. Miotają się w Sejmie, w ich wypowiedziach brak sensu i logiki. Nie bardzo widać, jaki cel przyświeca działaniom Prawa i Sprawiedliwości. Nie pomógł im także bojkot telewizji Mariusza Waltera, nie pomógł atak "historyczną flanką" z pomocą IPN-u. Ostatnio o partii Prezesa słychać głównie w kontekście sporów o alimenty, wewnętrznych kłótni i słynnych "300 złociszy", których nie chcieli nawet za cenę złamania regulaminu parlamentu, stracić posłowie PiS-u.
Pas, czy as z rękawa?
Z tego wszystkiego wyłania się jedno pytanie. Czyżby Jarosław Kaczyński tracił kontrolę nad partią? Widać wyraźnie, że jego strategia przeszkadzania