Kiedyś obiecałem sobie, że już nigdy więcej nie obejrzę żadnej telenoweli. I choćby miał to być milionowy odcinek „Sukcesu na modę”, to mimo wszystko telenowel oglądać nie będę! Zwyczajnie w świecie nie interesują mnie konflikty ani Antoniego, ani „Sequardessa” ani tym bardziej Anny Marii. Dlaczego? Po prostu uważam, że nie ma większego sensu by przeżywać rodzinne dramaty serialowych familii, które pięć razy w tygodniu się żenią, rozwodzą, a już niedługo zapewne i kilka razy tygodniowo będą umierać i rodzić się na nowo.
Jednak od pewnego czasu leci serial, który oglądać wypada. W rolach głównych występuje prezydent Lech Kaczyński i premier Donald Tusk. Tytuł serialu brzmi „Prezydent kontra premier – walka o tron”. Dodatkowo w ostatnim odcinku role drugoplanowe zagrali : samolot, pilot zdrowy i pilot chory. Już dziś główni aktorzy zapowiadają, że będziemy mogli ich oglądać na szklanym ekranie do 2010 roku we wszystkich kanałach telewizyjnych. Ale skupmy się na ostatnim odcinku serialu.
Najwyższe osoby w państwie (jeżeli chodzi o pełnione funkcję, nie mylić ze wzrostem!) po raz kolejny chcą udowodnić, kto jest ważniejszy. Czy premier, czy prezydent – oto jest pytanie?! Co jest głównym wątkiem? Tym razem walczą oni o lot na kolejne posiedzenie Unii Europejskiej. Na razie jest to walka na słowa. Kłótnia przegania kłótnię. Z dnia na dzień robi się coraz zabawniej (a może smutniej?) Miejmy nadzieję, że żadnej ze stron konfliktu nikt nie podrzuci serii filmów z Ojcem Chrzestnym na czele. Wtedy dopiero mogłaby się rozkręcić akcja! Pościgi, strzelaniny, a nawet szantaże w wykonaniu dwóch politycznych rodzin!
Ale tak naprawdę to nie jest serial! To jest polityczna rzeczywistość, w której przyszło nam żyć. Rzeczywistość nie przynosząca nam chluby za granicą. Kiedyś były kartofle, później homotubisie, a teraz film „o dwóch takich co chcieli wylecieć z kraju”. Chciałoby się rzec, że nawet Bolek i Lolek rzadziej się kłócili, ale nie ma co ryzykować. Jeszcze się odezwie eks- rzeczniczka praw dziecka i zacznie ogłaszać, że Bolek i Lolek to homoseksualiści!
Po raz kolejny my, Polacy mamy problem. Czy aby na pewno powinniśmy interesować się tym reality show? Czy czasem zignorowanie go nie wygasiłoby sporów na linii prezydent-premier? Zapewne po obu stronach leży część winy. Ale sprawcą konfliktu jest tylko jedna strona. I właśnie kto to jest? Kto powinien zostać za ten konflikt skrytykowany – don prezidento czy don premiero? Odpowiedź na to pytanie znają tylko sami zainteresowani. I oczywiście wyrocznia w Pcimiu Dolnym, gdzie podobno mieści się siedziba bogini „PO- Pis-ów politycznych”!