Mówi się, że w Polsce brakuje pracy, a jeśli już ktoś ją znajdzie, to zazwyczaj jest ona nisko płatna, co powoduje emigrację Polaków za granicę. W żadnym wypadku nie jest to winą pracodawców, lecz państwa! Na przykład pensja początkującego pracownika sieci sklepów „Biedronka” wynosi 1500 zł brutto. A to, że państwo zawłaszcza sobie prawie połowę tej sumy (podatek dochodowy, ZUS, służba zdrowia, potem jeszcze podczas zakupów, tankowania itd.) i zostaje kilkaset złotych, to inna sprawa!
Na pewno więcej miejsc pracy byłoby, gdyby „Biedronka” płaciła pracownikom np. 1400 zł, państwo nie zabierałoby z tego ani grosza, a pracownicy mieliby całą sumę dla siebie (sami wybieraliby ubezpieczenie, które przy dużej konkurencji byłoby tanie) a sieć miałaby więcej pieniędzy, dzięki którym mogłaby utworzyć nowe miejsca pracy w sposób naturalny.
Więc nie miejcie pretensji do pracodawców o niską pensję, tylko do państwa!
Idźcie na najbliższe wybory i zagłosujcie lepiej!
Ostatnio LG, mające swoje zakłady w Biskupicach Podgórnych (blisko Wrocławia) stwierdziło, iż musi sprowadzić pracowników z Azji, ponieważ Polacy nie chcą pracować tak dużo za tak małe pieniądze (powtarzam – pensja nie jest niska, tylko państwo zawłaszcza sobie prawie połowę!). Państwo oczywiście zareagowało i wypłaciło bardzo dużą subwencję dla LG, by zatrudniało Polaków – to jest przykład sztucznego tworzenia miejsc pracy.
W Polsce trzeba zlikwidować podatek dochodowy, ZUS i publiczną służbę zdrowia, a nie wypłacać subwencję firmom, aby chciały zatrudniać Polaków! W niedługim czasie, po wypłaceniu pieniędzy, do LG przyjechali… Koreańczycy, motywując swój przyjazd… wakacjami w małej miejscowości, której dużą część zajmują zakłady elektroniczne.
I jaki skutek przyniosła subwencja, a jaki mogłaby przynieść likwidacja podatku dochodowego itd.?
Zajmijmy się na chwilę samym podatkiem dochodowym.
Pracę w Polsce traktuje się jako przywilej – kto ma ten „luksus”, musi odprowadzać z niego pewien procent dla państwa.
A bezrobotny obowiązku takiego nie ma, do tego otrzymuje jeszcze zasiłek, który zabiera się np. ciężko harującym rodzicom piątki dzieci, żeby bezrobotny, często pracujący w szarej strefie, dodatkowo pobierający zasiłek, mógł sobie „godnie żyć” – jak to lubi określać obecna władza.
I czy to jest sprawiedliwe?
Wspomnę jeszcze krótko o płacy minimalnej.
Takie ograniczenie nie ma sensu, ponieważ jeśli czyjaś praca jest warta mniej niż minimum, to po prostu albo ją traci, albo przenosi się do szarej strefy, z którą obecna władza tak „dzielnie” walczy. Szkoda tylko, że w Polsce z wolnym rynkiem spotkać możemy się tylko w tejże strefie…
Likwidacja podatku dochodowego, Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i państwowej służby zdrowia – by opłacało się pracować – to nieliczne z wielu niezmiennych od lat postulatów Unii Polityki Realnej.