Premier Donald Tusk przedstawił w piątek prezydentowi proponowany skład rządu. Oprócz pewniaków takich jak minister finansów Jacek Rostowski, czy też minister spraw zagranicznych
Radosław Sikorski sporym zaskoczeniem są tzw. nowicjusze (między innymi Joanna Mucha, Sławomir Nowak, czy Jarosław Gowin). Gowin, który zajmował się głównie krytyką poprzedniego rządu PO-PSL ma zostać ministrem sprawiedliwości choć z wykształcenia jest doktorem filozofii. Może Pan Premier sądzi, iż etyka filozofa karze Gowinowi być sprawiedliwym. Poprzedni ministrowie w przeważającej większości jednak skończyli prawo. Zapewne Pan Gowin jest człowiekiem prawym. Możliwe, że według Premiera to dostatecznie dobry powód aby objąć resort sprawiedliwości.
Sławomir Nowak dotychczas piastował stanowisko prezydenckiego ministra ds. kontaktów z parlamentem. Szkoda, że w demokratycznej Rzeczpospolitej nie istnieje już resort komunikacji. Bo Pan Nowak byłby świetnym ministrem komunikacji ale tej międzyspołecznej, a niekoniecznie tej związanej z infrastrukturą. A Pani posłanka Mucha zostając ministrem sportu i turystyki ma solidne predyspozycje do tego urzędu. Jak sama przyznała ma niebieski pas z karate. Tak, to świetny argument za jej nominacją. Niemniej dajmy im szanse, w końcu jakoś to będzie, a jeżeli im nie wyjdzie. Cóż, przynajmniej mieli dobre chęci.