Ach, jak świątecznie zrobiło się na zanieczyszczonych polskich ulicach. Polak dla Polaka milej się odnosi, gdy przywdział czerwono-białą czapeczkę z pomponem. A tego o politykach powiedzieć nie można. Zapewne potrzebują trochę czasu na przestawienie klimatyczne. Jesień odchodzi, zima powoli nadchodzi. Ale aż trudno po minionych zdarzeniach wyobrazić sobie prezydenta RP, tudzież premiera naszego państwa, w roli świętego Mikołaja przywdzianego w stosowne stroje, składającego życzenia przeciwnikom politycznym i pytającego ich o to, czy przez ostatnie miesiące byli grzeczni…
„POPiS’ujący” członkowie spoglądają na siebie spode łba. Wychodzą z dumą na mównicę i wykrzykują do mikrofonu coraz to ambitniejsze teksty i docinki. Ostatnio poszło o marszałka Bronisława Komorowskiego. Jedni go odwołują, drudzy odrzucają zarzuty, bo są zauroczeni słowami, – jaka wizyta, taki zamach! A, czy to nie jest Prawa i Sprawiedliwości odzew na nagłośniony wybryk dwóch jego przedstawicieli w cypryjskim hotelu?!
Platforma Obywatelska widać, że się zaczęła starać przed nadchodzącymi świętami. To jakieś plany dla obywateli sporządza, to szeroko uśmiecha się przed kamerami, a teraz zawiązuje porozumienie z SLD, by nauczycielom było lepiej. „Przejściówki” dostaną i niech się cieszą, a innym z pensji zabierzemy.
Łzy poleciały nie tylko „belfrom” na myśl o pieniężnych dodatkach, ale całemu narodowi, gdy patrzyli na wydarzenie polityczne tak ważne i mające miejsce w Polsce. Tak, pewnie to niemałe zdziwienie, a jednak, – bo mamy osobę w tym kraju postrzeganą na arenie międzynarodowej! I to nie ze względu na postrzały czy samolotowe turbulencje, ale wielkość widoczną w historii. Tą osobą jest były prezydent RP – Lech Wałęsa, który 25 lat temu otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla. Na tę uroczystość przybyli najważniejsi, a fotele nie świeciły pustkami, jak to było na „Kaczyńskiej gali”.
Duch jest ważniejszy od przepychanek, drogie panie i drodzy panowie… Koniec. Kropka.