Dziel i rządź – Daria Borowska, XIII LO we Wrocławiu




 

Na początek mała zagadka: któż to taki – zawiesza członków partii przez swoje widzimisię, wymaga od nich bezwzględnej lojalności i dyktuje, kto ma zejść ze sceny politycznej, a kto może na niej zostać? Nie, to nie Aleksander Łukaszenka, lecz Jarosław Kaczyński.

Do autorytarnych zachowań prezesa partii, w której Prawo i Sprawiedliwość występuje tylko w nazwie, zdążyliśmy już przywyknąć, mimo że nie powinniśmy, chociażby ze względu na to, że podobno żyjemy w państwie demokratycznym. Wielu Polaków jednak, wykazując się zrozumieniem dla jego trudnej sytuacji osobistej, tolerowało takie posunięcia z jego strony, za które inny polityk mógłby się na stałe pożegnać z poparciem przekraczającym próg wyborczy. Niestety to zrozumienie zadziałało tylko w jedną stronę, gdyż pan prezes odwdzięcza się tym, co potrafi najlepiej: sianiem niezgody i pluciem żółcią.

Żałoba ma swoje prawa, twierdzi sztab PiS-u, gdy już nie potrafi nawet sobie wytłumaczyć działań prezesa. Może rzeczywiście powinniśmy wykrzesać z siebie jeszcze trochę cierpliwości – w końcu to smutne, że człowiek tak bardzo pogrążony w żałobie jak on ma grób brata tak daleko, że zamiast na nim, wieńce musi składać pod Pałacem Prezydenckim. Współczuję mu, że nie może sobie pozwolić na krótki, comiesięczny wyjazd do Krakowa, by pod jego nieobecność w stolicy, nasze biedne kondominium niemiecko-rosyjskie nie zostało ostatecznie rozgrabione. Łączę się z nim w bólu, że niewdzięczne społeczeństwo nie potrafi docenić tego, że to on jako jedyny broni naród przed wybranym przez nieporozumienie prezydentem i rządem. Dlatego też można mu wybaczyć nakłanianie swoich zwolenników – lub wręcz wyznawców – do nieuznawania demokratycznie wybranej ekipy rządzącej czy podzielenie po raz kolejny Polaków na tych prawdziwych, którzy ,,bronią krzyża’’, warując pod Pałacem Prezydenckim i zomowców – czyli wszystkich pozostałych. Dla ludzi przesiąkniętych duchem powstańczej martyrologii hasło ,,obrona krzyża’’ jest bardzo pociągające, zwłaszcza obecnie, gdy od dwudziestu lat w Polsce panuje posucha na poważne konflikty. Skoro nie ma konfliktu, trzeba go sobie stworzyć, żeby tak jak przodkowie mieć za co walczyć do ostatniej kropli krwi, bez znaczenia, czy naprawdę jest teraz ku temu powód.

Jarosław Kaczyński po raz kolejny próbuje wcielić w życie zasadę: ,,dziel i rządź’’. Podzielić już mu się udało. Oby tylko do rządzenia nie wrócił.

Daria Borowska, XIII LO we Wrocławiu

Comments

comments

Dodaj komentarz