Europa nie krzyżuje szkół – Kamii Komarzyniec




Decyzją Europejskiego Trybunału Praw Człowieka Finka Soila Lalusi dostanie od rządu włoskiego pięć tysięcy euro odszkodowania za „szkody moralne”, których doznały jej dzieci w państwowej szkole. Wyrok zapadł w ­­­­­– nagłośnionej przez media – tzw. sprawie wieszania krzyży.

Z nieukrywaną radością przyjąłem wyrok Trybunału w Strasburgu. Uzasadnienie jest dla mnie sensowne. Pogwałcono prawo rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami oraz prawo uczniów do wolności religijnej. Niestety, mojej radości nie poparli duchowni katoliccy. Uznali bowiem całą sytuację za „niezrozumiałą” a ich poważne obawy wzbudziła „przyszłość wolności religijnej w Europie”.

Z przykrością stwierdzam, że nastawienie Kościoła wynika nie tyle z chęci obrony wiary, co z ciągłego negowania faktu, że państwo ma charakter neutralny religijnie i światopoglądowo. Z Konstytucji RP jasno wynika, że władze publiczne zachowują BEZSTRONNOŚĆ w sprawie jakichkolwiek przekonań. Natomiast wywieszanie krzyży w publicznych placówkach nie jest bezstronnością, lecz zdecydowaną promocją „jedynej słusznej” wiary.

Duchowni straszą wizją upadku wolności religijnej w chwili zdjęcia krzyży. Jednak nie zauważają, że to właśnie ich wieszanie ogranicza tę wolność. Dlaczego w klasie – w której obok owej „większości katolickiej” jest pięciu ateistów, muzułmanin i żydówka – mają wisieć dwie skrzyżowane belki, a nie gwiazda Dawida, półksiężyc albo obrazek z Elvisem Presley’em? Wspominanie męki Chrystusa nie jest niezbędnym elementem lekcji i z pewnością nie wpływa w żaden sposób na przyswajanie materiału.

Unię Europejską obarcza się również o próbę „zamknięcia religii jedynie w sferze prywatnej”. I tu pojawia się pytanie. Czy sferę publiczną powinno interesować to, czy przeciętny Kowalski wierzy w Boga? Najwyraźniej tak, skoro batalię o krzyże w szkołach toczy sam prezydent. To właśnie jego deklarację mogliśmy usłyszeć w dniu PAŃSTWOWEGO Święta Niepodległości. Przy Grobie Nieznanego Żołnierza padły słowa: „może gdzie indziej tak, ale nie w Polsce”. Jako Polacy mamy więc ogromne szczęście żyć w prawdziwym bastionie katolicyzmu. Bastionie, w którym Nieznanego Żołnierza najwyraźniej z góry uznaje się za katolika. Nie wystarcza już fakt walki o niepodległość Polski, potrzebny jest jeszcze uwydatniony akcent religijny. Co ciekawe, w odpowiedzi na deklarację Lecha Kaczyńskiego środowiska katolickie postulują o wprowadzenie symbolu krzyża do godła narodowego i herbów polskich miast. Przeraża mnie, jak bardzo trzeba być zaślepionym, by nie widzieć, że tego typu działania nie prowadzą do „wolności”, lecz do DYKTATURY religijnej i dyskryminacji mniejszości w państwie, które zakłada pluralizm.

Pozytywnym akcentem całej sprawy jest to, że – od czasu decyzji Trybunału – obawy władz państwowych i duchownych rosną nie bez przyczyny. Wynika to ze świadomości, że teraz każdy obywatel może złożyć skargę w Strasburgu i najprawdopodobniej przyznane mu zostanie odszkodowanie, którego sfinansowaniem obarczony zostanie polski rząd. A każdy Polak wie, że pięć tysięcy euro piechotą nie chodzi. Tak więc w dobie kryzysu i poszukiwania ekonomicznych rozwiązań, taniej będzie po prostu krzyże zdjąć…

 

Kamii Komarzyniec

Comments

comments

Dodaj komentarz