Gdzie się podział kryzys? – Krzysztof Pyzia




Powakacyjny powrót do rzeczywistości nie jest łatwy. To z lewa, to z prawa jesteśmy atakowani pesymistycznymi informacjami. Bezdyskusyjnym kandydatem na lidera złych wieści jest kryzys. Kandydat o wybujałym ego, siejącym spustoszenie nie tyle w głowach pań, co na światowych rynkach. Obecny również w Polsce. Charakteryzuje się oczyszczaniem portfeli z banknotów. Wyspecjalizowany w swym fachu, niczym Polak z niemieckich stereotypów. To także za jego sprawą mamy powiększającą się dziurę budżetową i zwolnienia we wszystkich regionach Polski.

Tak to wygląda z zewnątrz. A czy rzeczywistość nie jest trochę bardziej pastelowa? Kilka dni temu media ogłosiły, że podczas minionych wakacji na jednego mieszkańca Zakopanego przypadało dziesięciu turystów! Trudno uwierzyć, że mowa tutaj o samych obcokrajowcach. Zgoda, jakaś cząstka to zapewne nie Polacy, ale większość niemalże na pewno stanowili rodacy. Kryzys jest, czy może jednak go nie ma? Skoro jest, to dlaczego tyle się o nim mówi, a się go zbytnio nie odczuwa? Czy w obliczu rzeczywistego kryzysu z pustym portfelem Polacy mając do wyboru  obfitą kolację i bochenek chleba albo wakacje wybieraliby to drugie? Czy wyjeżdżaliby tak licznie na wakacje, mając świadomość, że po powrocie może ich nie być stać na godne życie?

Nie sądzę, by Polacy wykazywali się aż tak skrajnym optymizmem. A skoro nie jest tak źle, to dlaczego większość z nas narzeka na kryzys? Zgodnie z zasadą „narzekają inni, ponarzekam i ja”? Być może czasem warto trochę pomarudzić. Jednak czasem opłaca się zadać sobie pytanie – czy to narzekanie ma sens? Gdybyśmy tak nie krytykowali naszego stanu gospodarki i nie zachowywali się jak  zahipnotyzowany powtarzający o pełnej godzinie słowo „kryzys”, może wówczas dałoby to lepsze efekty? Może zniknęłaby wszechpanująca panika, często wirtualna? A to mogłoby przynieść profity dla każdego z nas. Dzięki temu choć po części wytrącilibyśmy naszym pracodawcom argument – zwalniam, bo jest kryzys! Drodzy Rodacy! Nie panikujmy! Zamiast tego zadajmy sobie pytanie – gdzie się podział kryzys?

 

Krzysztof Pyzia

Comments

comments

Dodaj komentarz