Ratujmy ziemię! CO2 stopi lodowce i zaleje nasz dobytek! Na szczęście mamy UE, ONZ i kochanych ekologów, którzy zredukują jego emisję o połowę. Zapominają tylko dodać, że woda emituje ok. 98 proc. tego gazu, podczas gdy człowiek ma wpływ na aż… 0,25 proc.
Zamiast walczyć o ćwierć procenta, wyślijmy wodę w kosmos. Być może już kiedyś zieloni uczeni wpadli na ten pomysł. To tłumaczy dlaczego na Marsie znajdujemy po obecności H2O tylko ślady. Jajogłowi uratowali marsjańskość przed powodzią spowodowaną topniejącymi lodowcami.
Ograniczać ilość dwutlenku węgla każdy może – przestańmy oddychać! Aż 78 proc. wydychanego powietrza to gaz cieplarniany. Jest nas 6 miliardów, pomyślcie o tym sapiąc po maratonie.
Mało mówi się o dużo groźniejszych wrogach ekologów. Metan utrzymuje się w atmosferze od 9 do 15 lat i zatrzymuje ciepło 21 razy efektywniej od CO2, natomiast tlenek azotu uwalniający się z nawozów czy oborników pozostający w powietrzu 114 lat jest aż 296 razy wydajniejszy. Publikujący te dane NewScientist, jeden z najbardziej prestiżowych pism naukowych na świecie, podsuwa jeszcze jeden pomysł ratowania Ziemi. Musimy się zagłodzić. Jeśli zsumuje się emisję gazów cieplarnianych związanych w produkcją żywności i przeliczy wpływ metanu oraz tlenku azotu na dwutlenek węgla okaże się, że lepiej być wegetarianinem, ponieważ 1kg marchewki to 45g CO2, cebuli 80g, a 400g wołowiny to aż 6400g terroryzującego lodowce gazu!
Ciekawe dlaczego najbogatsze państwa Europy chcą wprowadzić licencje za zbyt dużą emisję CO2, skoro bazują na energii jądrowej? Przecież nie po to, żeby Polska straciła 100 miliardów euro. Niemożliwością jest, by chcieli zyskać coś na krajach uzależnionych od węgla. Nasi przyjaciele troszczą się o nasz rozwój gospodarczy, który gwałtownie zahamuje dzięki pakietowi klimatycznemu. Ich szczere chęci pomocy to oczywista oczywistość, a polski podatnik jest w pełni świadom, że na badania zmian klimatu wydaje się rocznie ponad 10 miliardów dolarów, a za samą konferencję COP 14 w Poznaniu zapłacił 90 mln euro.