Ostatnimi czasy do kanonu politycznej mody wkradła się nowa pozycja – debata. To właśnie ona zaskarbiła sobie sympatię liderów najważniejszych ugrupowań.
Zaczęło się od spotkania premiera Jarosława Kaczyńskiego z byłym prezydentem, a zarazem obecną twarzą Lid-u – Aleksandrem Kwaśniewskim. Debata telewizyjna, w której mieli wziąć udział, reklamowana była mianem „programowego hitu poniedziałkowego wieczoru w TVP1”. Okazała się jednak nudnym starciem, w czasie, którego widzowie nie dowiedzieli się niczego nowego o programie Pis-u i lid-u.
Wielkim problemem okazało się wytypowanie zwycięzcy debaty. Opinia publiczna, zapewne pod wpływem krążących stereotypów, uznała Aleksandra Kwaśniewskiego za tego, który wygrał. Politolodzy i dziennikarze zaznaczali jednak, że to Jarosław Kaczyński był lepiej przygotowany merytorycznie do starcia z liderem Lid-u.
Fakt debaty premiera z byłym prezydenta nie był na rękę liderowi PO, który kurczowo próbował uchronić się przed marginalizacją swojej pozycji w mediach. Nie przejął się za bardzo obraźliwymi określeniami, które padały z ust Jarosława Kaczyńskiego. Próbował za to udowodnić, że nie jest podrzędnym politykiem i w czasie konwencji PO zaproponował stworzenie wielkiej koalicji ponad podziałami. I jak można się domyśleć – jego słowa spotkały się w ogólnym rozbawieniem wszystkich środowisk politycznych. Mówiąc tak, Donald Tusk tylko potwierdził, że rzeczywiście daleko mu do klasy politycznej Jarosława Kaczyńskiego i Aleksandra Kwaśniewskiego.
Lider PO wykazał się jednak cierpliwością i dużym dystansem do tego, co i jak mówi premier Kaczyński. Jego zabiegania doprowadziły do tego, że w poniedziałkowy wieczór spotka się z Aleksandrem Kwaśniewskim i w formie debaty będzie rozmawiał o tym, co dla Polski najważniejsze.
Najtwardszym orzechem do zgryzienia pozostaje jednak kwestia spotkania z Jaśnie Panem Jarosławem Kaczyński, premierem Rzeczypospolitej Jeszcze Obojga Kaczorów. Lider PiS-u na bieżąco zmienia swoje zdanie w kwestii debaty. A to twierdzi, że jest gotowy porozmawiać z Donaldem Tuskiem, a to nagle zmienia zdanie i stawia warunek – spotka się z liderem PO pod warunkiem, że ten wygra starcie z Kwaśniewskim. Jak będzie, czy premier tupnie nogą i pogrozi, że z nikim się nie spotka? Czy wykaże klasę polityczną i spotka się ze swoim „petentem”? Jedno jest pewne – Donald Tusk gotowy jest nawet okupować Kancelarię Premiera, po to tylko, by prezes Kaczyński łaskawie zamienił z nim kilka słów na forum TVP. Tylko, czy wyjdzie mu to na dobre? Tonący brzytwy się chwyta…