„Wolność kocham i rozumiem, wolności oddać nie umiem…” śpiewa jeden z polskich zespołów. Ostatnio za sprawą pewnej strony internetowej wybuchła dyskusja właśnie o, umiłowanej przez Polaków(a odziedziczonej od Sarmatów) , wolności – tym razem słowa.
W ubiegłą środę rano do domu p. Frycza weszli funkcjonariusze ABW, którzy przeszukali mieszkanie, zabrali laptop i inne nośniki danych. Dlaczego? A to dlatego, że był on autorem strony www, która według niektórych obrażała Głowę Państwa. Sam oskarżony mówi, że nie miał na celu zniewagi p. Komorowskiego. Chodziło mu tylko o wyrażenie własnego zdania. Na stronie zamieszczone były także opinie innych. Najbardziej jednak nie podobały się oskarżycielom gry, np. takie w których strzela się do naszego prezydenta, jak również to, co było napisane o poprzedniej Głowie Państwa. Jednak czy wtargnięcie do mieszkania blogera było słuszne?
To, że szanować Głowę Państwa trzeba – wiemy wszyscy. Ale wiemy także to, że wszyscy narzekamy na niektóre jego decyzje i śmiejemy się z gaf. Gdzie więc leży granica krytyki? I jak w Polsce jest z wolnością słowa? Wiadomo, że wypowiedź na poziomie, to wypowiedź logiczna, poparta argumentami i kulturalna. Czyli wszystkie wulgarne i co tu kryć, niezbyt inteligentne opinie, odrzucamy. Dalej, naginanie faktów, pomijanie pewnych, niezbyt wygodnych dla danego komentatora, aspektów sprawy – to zwykła obłuda. Jednak krytyka konstruktywna, mająca na celu ukazanie czyjegoś błędu, nie dla podniesienia własnej samooceny, ale by zmienić coś na lepsze, jest chyba najlepszym sposobem włączenia obywateli w życie polityczne kraju. A co z wolnością słowa? Myślę, że przepisy dotyczące obrazy Głowy Państwa, są trochę zbyt surowe. Twórca strony internetowej, o której pisałam wyżej, został potraktowany dosyć poważnie, choć jak twierdzi, nie miał wcale na celu jakiejkolwiek obrazy. To, że jest to dosyć kontrowersyjna sprawa, potwierdza fakt, że premier Donald Tusk osobiście się nią zainteresował i zwrócił się do ABW o wyjaśnienia jej dotyczące. Kto wie, może dojdzie do zmiany przepisów? I to do nas będzie należało wyznaczenie osobistej granicy wolności, słowa i nie tylko. Obyśmy potrafili to zrobić.