hurra! – Krzysztof Pyzia

Hurra! W końcu moje życzenie zostało spełnione przez niebiosa! 21 października odbędą się
wybory. Wybory, na które patrzę z ogromną nadzieją i mocno wierzę, że tuż po nich na scenie
politycznej przybędzie choć trochę powagi i patosu. Wierzę, że w końcu doczekamy się partii,
która będzie w stanie stworzyć koalicję, która będzie najlepszą dotychczasową propozycją dla
Polaków. Zdaję sobie sprawę, że nadzieja matką głupich jest. Jednak muszę wierzyć, bo w
końcu co mi pozostało? Co ciekawe, sondaże w ostatnich dniach oscylują na granicy szaleństwa.
Co rusz zmienia się lideri z pewnością do ostatniej chwili nie będziemy w stanie określić,
która frakcja w przyszłych wyborach zgarnie największą pulę. Nawet ojciec Rydzyk i jego
czarownice nie będą w stanie przewidzieć przyszłości. Z przykrością muszę przyznać, że jestem
osobą, którą można by określić sierotą po koalicji PO - PiS. W mej pamięci po efektownej
idei pozostała jedynie popisowa nazwa. Na szczęście na poprawę humoruprzychodzi pewny lek.
Tym lekiem jest nic innego jak oglądanie obrad sejmowych. Zresztą, na ostatnim posiedzeniu
mogliśmy się przekonać na własne oczy, jak wielki potencjał humorystyczny tkwi w 460
wybrańcach narodu. Ale uwaga! „Kabareciarze” strzeżcie się! Wy z Ani Mru Mru i Kabaretu
Moralnego Niepokoju w szczególności! Uważajcie, bo nie wszyscy posłowie załapią się na
reelekcję do parlamentu. A wtedy czyżby szykowała się Wam konkurencja, drodzy kabareciarze?
Przeglądając informacje polityczne zainteresowała mnie jedna rzecz. Mianowicie w Gdańsku
listy wyborczej PiS - u nie będzie otwierał Jacek Kurski lecz prawdopodobnie Maciej Płażyński,
dawny współzałożyciel Platformy Obywatelskiej. Czyżby obawiano się, że pisowski bulterier
i jego kolejny dziadek z Wehrmachtu nie wystarczą ? A może pan Płażyński wynalazł coś
ciekawszego i dlatego zajmie miejsce Kurskiego, bądź też liderzy PiS-u wierzą, że dawny
działacz PO odbierze sporo głosów dla swojego dawnego dziecka, które sam poniekąd spłodził?
Powracając do kampanii sprzed dwóch lat, muszę przyznać, że chwyt z dziadkiem wehrmachtowym
był poniżej pasa. Za ten wybryk Jacek Kurski powinien nastawić policzek i prosić o wybaczenie.
Nie rozumiem, jak to się mogło stać, że na myśl o niemieckich korzeniach Tuska znacznej
liczbie Polaków poprzewracało się w głowach. Niestety taka jest polska mentalność, a Kurski
ją wyśmienicie wykorzystał dla partyjnego interesu.I nieważne, że była to brudna zagrywka,
wymagająca potępienia od samego lidera PiS-u. W polskiej polityce niestety rzadko liczy
się moralność. A w szczególności w tak nieczystych zagrywkach jak kampania wyborcza.
Chciałoby się rzec byleby nie było tylko gorzej. Ale chyba nie warto, bo do niższego poziomu
zniżyć się już nie da. Chyba, że zeszłoby się do piwnicy. A wtedy miarka by się przebrała i
mogłoby to się źle skończyć
 
 

 

Krzysztof Pyzia

Comments

comments

Dodaj komentarz