Kiełbasa wyborcza – Alicja Zell




         

Wybory parlamentarne i samorządowe odbędą się w przyszłym roku, a już widać walkę o głosy. W moim mieście rozpoczęto remontować chodniki, wyrównywać jezdnię – w końcu coś się dzieje! Ale niestety nie jest to takie bezinteresowne. Władze chcą przypodobać się mieszkańcom, którzy idąc do urn, pomyślą: „No, mamy przecież nowe drogi i miasto się jakoś rozwija…” i zagłosują na partie, które już przy władzy były. Natomiast ja się na to nie dam nabrać. To oczywiste, że drogi będą wyremontowane, przecież radni muszą mieć jakieś alibi! Przez całą kadencję coś tam wymyślą, ale poza tym to siedzą tylko w urzędach i tyle  z nich mamy. Ta kampania wyjdzie mieszkańcom na dobre, bo będą mieli w końcu po czym chodzić, ale szkoda tylko, że radni nie chcą działać wtedy, kiedy powinni. Pracują tylko, gdy mają w tym jakiś interes.

Rząd Polski też pewnie chciałby się jakoś dobrze wypromować, ale póki co, trochę mu to nie wychodzi. Afera za aferą, epidemia za epidemią, a do tego zwalniani ministrowie i upadający NFZ – po prostu gra w ruletkę – kosztem Polaków. Nie jest to wymarzona kampania, ale działa! Ku mojemu zdziwieniu Tusk nadal ma poparcie – na stanowisko prezydenta! Polacy jeszcze niczego się nie nauczyli?! Przecież ile można trzymać przy władzy tę samą osobę, która na dodatek źle ją wykorzystuje?! Rozumiem, że niektórzy nie chcą głosować na Kaczyńskiego, i też słusznie, ale pozostaje nam jeszcze dwóch kandydatów. Może nie są to nowe twarze, jakich potrzebujemy, ale nie są to też te same, które w ostatnich latach cały czas widzimy i wcale dobrze się nam nie kojarzą. Jestem załamana statystykami wyborczymi, bo jeśli przewidywania się sprawdzą w Polsce nic się na lepsze nie zmieni, podobnie jak przez ostatnie 4 lata. Zamiast zajmować się prawdziwą, sensowną polityką, to na złość posłowie będą robić inaczej.

Czasami myślę, co by było, gdyby w Polsce panowała monarchia? Zamiast prezydenta – król o większych przywilejach, który jest dożywotnim władcą. Na przykład obecny prezydent – Lech Kaczyński – z koroną. Pewnie marzy o takiej pozycji, ale ja sobie tego nie wyobrażam. Albo Donald Tusk… Polska miałaby dyktatora, nie króla. Na dodatek, podejrzewam, że ten „król” wcale dobrze by nie rządził, ale chciał tylko pracować na własne konto (bankowe).

Moje idealistyczne założenia, że Polacy się obudzą i w końcu sprzeciwią temu, co im nie pasuje, niestety nie znajdą chyba odzwierciedlenia w rzeczywistości. Nadzieja w obywateli-wyborców też jest raczej nie na miejscu. Więc co mi pozostaje? Pozostaje mi tylko pisanie felietonów przez kolejne 4 lata, w których nadal nie będę mogła pochwalić polskiej polityki, a tylko ją krytykować.

Alicja Zell

Comments

comments

Dodaj komentarz