Komisja-dymisja i… nowa koalicja – Alicja Zell

Raport Millera to wciąż świeży kąsek dla dziennikarzy, polityków i opinii publicznej. Dokument nie dość, że budzi kontrowersje, to i, dla niektórych, większe niż wcześniej wątpliwości. Wśród wszelkich zarzutów i stawianych pytań teraz pewne jest wyłącznie to, że w końcu podjęto realne decyzje w sprawie bezpieczeństwa lotów.

Fakty są takie, że ze stanowiska zrezygnował Bogdan Klich, zdymisjonowano 13 oficerów, a 36. specpułk został rozwiązany. W odpowiedzi na tę zmianę m.in. były wiceszef MON Janusz Zemke neguje: Jest to decyzja błędna, obliczona na oddźwięk propagandowy. A komentarz wzmacnia Ludwik Dorn: W tej chwili jesteśmy chyba jedynym dużym państwem europejskim, które się przyznaje, że nie jesteśmy w stanie zapewnić transportu VIP-om. Czy fakt powzięcia zdecydowanych kroków ku naprawieniu (niestety już nieodwracalnych) błędów w funkcjonowaniu MON-u jest godny potępienia? Mamy utrzymywać przy życiu niesprawnie działającą jednostkę i winnych zaniedbań oficerów tylko dlatego, że nie wypada ukazywać własnej słabości?! Może bardziej poprawne będzie utrzymywanie fikcyjnie sprawnej organizacji, której działanie może wyłącznie zaszkodzić lub bardzo zaszkodzić? Jeśli na światło dzienne zostały odsłonięte poważne nieprawidłowości, nie bójmy się wskazać, kto jest za nie odpowiedzialny.

Nieważne jednak, kto czego by nie powiedział, w ogólnym sporze o tzw. prawdę, którą jednak każdy interpretuje inaczej, wciąż słychać krzyki i zarzuty. W takiej atmosferze wchodzimy oficjalnie w kampanię przedwyborczą, której głównym tematem będzie to samo, czym zajmowała się komisja Millera, czyli katastrofa smoleńska. Wręcz celowe, nagminne wykorzystywanie tego zagadnienia jako broni politycznej stanie się niestety najważniejszym punktem walki o głosy. I na kogo zagłosować? Czy kolejny skład parlamentarny wniesie coś nowego, świeżego na polską scenę polityczną, czy tylko będzie narzędziem w rękach partii do przekazywania własnych racji odnośnie katastrofy z 10 kwietnia?

Decyzja, przy jakim nazwisku postawić X, z pewnością nie będzie łatwa. Ale słusznie przypomina nam dziennikarz Grzegorz Miecugow, że politycy to osoby wynajęte przez nas, za nasze pieniądze do porządkowania ważnych spraw – wspólnych. Tylko, czy przypadkiem w tym całym zamieszaniu ktoś o tym nie zapomniał?

 

Alicja Zell

Comments

comments

Dodaj komentarz