Krajobraz po wojnie, krajobraz przed wojną – Dorota Tworkowska




 

 

Pogoda tegorocznych obchodów Święta Pracy i Dnia Flagi RP w pełni zsynchronizowała się z narodowymi nastrojami. Oprócz wiodących haseł tych świąt, tj jedność, wolność, patriotyzm, towarzyszyły nam też mgliste wspomnienia smoleńskiej katastrofy,  chłodne słowa dotyczące prowadzonego śledztwa i niepewność co wydarzy się za chwilę na scenie politycznej. I choć nasza duchowa czerń zmienia się w szarość, gdzieś w nas tłuką się echa czarnych skrzynek.

            Zważywszy na rosyjsko-polską historię nieprawdą byłoby stwierdzenie, że nasze narody darzą się przyjacielską ufnością. Emocje okazane przez Putina podczas katastrofy zdają się nie być wystarczające, aby przekonać PiS o obiektywizmie i rzetelności prowadzonych w Smoleńsku prac. Powołując się na Konwencję Chicagowską partia, oskarżana z resztą o antyrosyjską i antyniemiecką politykę, żąda całkowitego oddania sprawy w dłonie Polaków. Powołująca się na tą samą konwencję Platforma Obywatelska, twierdzi, że jest to niemożliwe, gdyż nasz wschodni sąsiad dysponuje całym niezbędnym ku śledztwu sprzętem. Odważnie zarzuca też PiS, że Ci w drodze ku prawdzie kierują się wyłącznie emocjami, nie doceniając tym samym  roli czasu i precyzyjności w ustalaniu szczegółów tragedii.

Politycy zdają się żonglować argumentem „gry na uczuciach”. Czy takie przesadne jego nadużywanie, nie jest, paradoksalnie, obrazą dla godności zmarłych ? Tymczasem Jarosław Kaczyński uzyskał ponad milion więcej głosów poparcia od swojego rywala – Bronisława Komorowskiego. Być może zaskoczy to tych, którzy widzą w nim politycznie marną kopię byłego prezydenta. Klaszczą natomiast w dłonie Ci, którzy uważają go za zbiór cnót, a może przede wszystkim Ci, którzy widzą w nim boleśnie doświadczonego przez los człowieka. Niezależnie od tego, faktem jest, że po śmierci realizuje się jedno z jego historycznych pragnień – Rosja planuje odtajnić i oddać w polskie posiadanie dokumenty dotyczące Katynia.

Maraton wyborczy w którym startują polityczni sprinterzy jest krótkodystansowy, aczkolwiek szybki i wyczerpujący. Coraz bardziej zbliżamy się do momentu, gdy media otoczą nas zewsząd cyframi i procentami. Warto pamiętać, że procent wyrażający naszą frekwencję, świadczy nie tylko o szacunku do ojczyzny, ale także do samego siebie. Obyśmy więc nie dali się spowić w nienaturalne milczenie, jak poseł Palikot, który nie wiadomo czym nas zaskoczy po swojej, nakazanej odgórnie jak sądzę, hibernacji.

 

 

                                                                                                   

Dorota Tworkowska

Comments

comments

Dodaj komentarz