Kto podmienił ciało? – Agnieszka Kędracka




                Po smoleńskiej katastrofie prezydenckiego samolotu, w mediach zapanował chaos. Wszystkie stacje telewizyjne poruszały jeden temat – śmierć głowy państwa. Śledząc kolejne wydania wiadomości, bądź programy poświęcone najważniejszemu wydarzeniu ostatnich dni, zaczęłam zadawać sobie pytanie: „Czy ktoś przypadkiem nie próbuje znów robić mi wody z mózgu?”.

                Nigdy nie interesowałam się zbytnio polityką, lecz w toku minionych wydarzeń, chcąc, nie chcąc zauważyłam, że to, co próbują przekazać nam dziennikarze, kompletnie nie ma sensu… Moim zwyczajem jest oglądanie wiadomości przynajmniej raz dziennie, aby nie stracić orientacji na temat tego, co aktualnie dzieje się na świecie. W związku z tym, trudno byłoby mi nie zwrócić uwagi na to, iż informacje przekazywane przed katastrofą za pomocą środków masowego przekazu, na temat Lecha Kaczyńskiego oraz te, dotyczące oceny „panowania” prezydenta po jego śmierci, znacznie się od siebie różnią.

                Ciekawe czy ci „elokwentni” dziennikarze kontrolują to, co mówią. Momentami zaczynam mieć wątpliwości, czy aby na pewno słucham informacji na temat tej samej osoby. Wystarczy na chwilę cofnąć się myślami do czasów, gdy prezydent Lech Kaczyński żył, cieszył się niekiepskim zdrowiem no i próbował rządzić Polską. To właśnie w tym okresie z mediów dowiadywałam się, jakim złym i niewychowanym człowiekiem jest autor tekstów „spieprzaj dziadu” i „małpa w czerwonym”. Jak to nie umie nawet sam o siebie zadbać, ponieważ żona musi mu podrzucać w siatce kanapki do samolotu. I co w tym momencie najbardziej zaskakuje, to fakt, iż gdy tego strasznego prezydenta zabrakło, wszystkie hańbiące czyny Lecha i Marii Kaczyńskich zostały obrócone o 180 stopni i przedstawione jako te dobre. No bo przecież przynoszenie mężowi kanapek, wskazuje na to, że żona bardzo go kocha i że będzie walczyć niczym lwica jeśli czegokolwiek mu zabraknie. A niekulturalne wypowiedzi głowy państwa… No cóż… Zostały przemilczane, bądź skomentowane w sposób: „Przecież każdy może się zdenerwować”. W takim razie kto zginął? Według dziennikarzy z Polski do Smoleńska wyleciał nieporadny i ośmieszający kraj na obczyźnie prezydent, zaś powrócił narodowy bohater, godny pochówku na Wawelu… A może ktoś podmienił ciało?

                Zastanawiam się, jak to działa, że ładnie uczesana pani z telewizora, chyba sama do końca nie wiedząca co mówi, gdyż mówi co rusz co innego, ma tak ogromną siłę oddziaływania na społeczeństwo. Obserwowałam ludzi przez ostatnie miesiące i doszłam niestety do zaskakującego wniosku… Mianowicie, niezależnie od wieku, dają sobą manipulować niczym marionetki. Podczas rządów Lecha Kaczyńskiego, w większości były osoby zdecydowanie krytykujące jego poglądy, wygląd, sposób mówienia itp. Po smoleńskiej katastrofie, gdy trumna prezydenta znajdowała się w Warszawie, ludzie „na hura” rzucili się z przeróżnych krańców Polski, aby po odstaniu 10 godzin w kolejce, przez 3,5 sekundy móc pokłonić się „najwspanialszemu” prezydentowi. No tak, bo przecież: „Inni jadą, to co, ja mam nie jechać? A niech nie myślą, że ja jestem gorszy i nie stać mnie na przyjazd do Warszawy!”.

                Tak niestety wygląda współczesny świat. Powoli przestajemy myśleć samodzielnie, ulegając ogromnym naciskom ze strony otoczenia. Jeżeli sami nie zaczniemy zastanawiać się nad tym, co się wokół nas dzieje, staniemy się całkowicie zależni od innych. A tego chyba nie chcemy, prawda?

        

 

Agnieszka Kędracka

Comments

comments

Dodaj komentarz