Wydawać by się mogło, że obecnie te dwa słowa nie mogą funkcjonować obok siebie, że kultura w polityce umarła. I niewątpliwie coś w tym jest. Ale jest też druga strona "kultury". Ona przekonuje nas o tym, że to słowo często leży obok "polityki", jednak w trochę innym wymiarze.
Prezydent Francji, Nicolas Sarkozy poślubił Carlę Bruni, piosenkarkę i modelkę. Ile razy dochodzą nas wieści, że słynna artystka zagrała specjalny koncert dla jakiegoś polityka. Z takiego "wybryku" muszą tłumaczyć się teraz chociażby Mariah Carey, Beyonce czy Nelly Furtado, które pieniądze zarobione w ten sposób postanowiły oddać na cele charytatywne, uznając, że miliony od Kadafiego nie są im potrzebne. Donald Tusk z kolei w słynnym programie "drugośniadaniowym" rozmawia z artystami, co odbija się szerokim echem i wieloma komentarzami o różnym zabarwieniu. Prezydent Bronisław Komorowski podpisuje ustawę, dzięki której w radiu usłyszymy więcej polskiej muzyki, szczególnie tej autorstwa debiutujących zespołów.
Jednak ktoś postanowił do swoich celów wykorzystać kulturę z wyższej półki niż muzyka gwiazdek pop.
Cofnijmy się w czasie do niedzieli 10 kwietnia. Pierwsza rocznica katastrofy smoleńskiej. Prezes Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Kaczyński, podczas inauguracji Ruchu społecznego im. prezydenta Lecha Kaczyńskiego cytuje wers pewnego wiersza:
"Zostali zdradzeni o świcie" – potoczyło się po Sali Kongresowej, zbierając gromkie brawa.
Szeroko komentowana wypowiedź podczas ostatnich dni pochodzi z "Przesłania Pana Cogito" Zbigniewa Herberta. Na użycie jego twórczości zareagowała żona poety. Katarzyna Herbert odważyła powiedzieć się, co myśli na temat wykorzystywania poezji jej męża w celach politycznych. W swoim oświadczeniu wyraźnie dała do zrozumienia, że nie życzy sobie takich sytuacji nigdy więcej. Jednocześnie stwierdziła, że twórczość Zbigniewa Herberta jest dobrem wspólnym. I to dało możliwość PiS-owi do prowadzenia dalszej dyskusji.
– Do twórczości męża pani Katarzyny Herbert mają prawo wszyscy. Rozumiem, że pani Herbert może mieć jakieś odczucia co do swojej interpretacji tego, w jaki sposób twórczość jej męża jest przekazywana w społeczeństwie, ale nie jest w stanie zabronić komukolwiek recytowania tej twórczości – skomentowała pani Beata Szydło, posłanka Prawa i Sprawiedliwości.
Neli Rokita stwierdziła z kolei, że rozumie wrażliwość Katarzyny Herbert. Swoje trzy grosze dorzucił również były prezydent Polski, Lech Wałęsa, który sądzi, że cytowanie wiersza "Przesłanie Pana Cogito" przez Jarosława Kaczyńskiego to… "bełkot chorego człowieka".
A to wszystko nad jednym z wierszy wybitnego poety. Należy zadać sobie pytanie: kto wywołał burzę? Właśnie. Moim zdaniem, nie da się nie mieszać kultury i sztuki do polityki, ale trzeba robić to z wyczuciem. Tym razem wyczucia niestety zabrakło, a debata nad wykorzystaniem linijki wiersza w celach politycznych robi się coraz bardziej niesmaczna. Warto pamiętać, że cytowanie czyjejś twórczości może nie wyjść nam na dobre, nawet, jeśli w szkole uczyli nas, "co autor miał na myśli". Zawsze nasza interpretacja może okazać się błędna, a niepotrzebnej dyskusji nad pięknym, kulturalnym dorobkiem naszego narodu lepiej byłoby – szczególnie w tej sytuacji – uniknąć.
Natalia Słabowska