Kwiaty zamiast wagonów? – Paulina Krogulska




 

            Dopiero co przywitaliśmy Nowy Rok, a ja znów muszę wrócić do stanu polskich kolei…

             PKP czekał kolej(ny) test. I z przykrością stwierdzam, że został on oblany. Na całej linii. Riposta dziennikarza nie była pozbawiona sensu (stwierdził, że „koleją się nie da, a dróg jeszcze nie ma”), bo korzystanie z usług PKP urosło ostatnio do rangi nie lada wyczynu, w sam raz dla Chucka Norisa, czy innego Rambo.

Osobiście miałam „przyjemność” wracać z przerwy świątecznej i zmęczyłam się tym powrotem bardziej, niż całym świętowaniem. Po krótce informuję: że pociąg spóźnił się półtorej godziny, że znowu nie można było do niego wsiąść (nawet przez okno!), że oczekiwanie na zimnym dworcu do najprzyjemniejszych nie należy, że, w końcu, informacji na warszawskiej stacji ani widu, ani słychu… I nawet gorąca herbata nie pomogła…Podczas, gdy ludzie próbowali jakoś wrócić do domu, opozycja (czyt. SLD, PJN i PiS) złożyła w Sejmie wotum nieufności wobec ministra Grabarczyka. I słusznie, bo ktoś w końcu jest odpowiedzialny za dziesiątki wagonów stojących bezczynnie na dworcach zamiast przewozić pasażerów. Niestety, rząd Donalda Tuska najwyraźniej jest kompletnie nietykalny. Pan Grabarczyk nie dość, ze na stanowisku został, to jeszcze otrzymał bukiet kwiatów! Szczerze mówiąc nie wiem za co, chyba żeby je rozdawać zmarzniętym pasażerom na dworcach!

            Jak na razie ci ostatni otrzymali tylko po raz sto milionowy pierwszy powtórzone przeprosiny i zapewnienia

p. Grabarczyka, że to był ostatni raz. I że wracający ze świąt Wielkanocy takiego problemu już nie uświadczą. No cóż, chyba nie pozostaje nic innego, jak mu uwierzyć. Znowu. A w razie niespełnienia obietnic, rozliczyć z kłamstw. Znowu. Ja ze swojej strony obiecuję, że nawet jeśli zapomną o tragicznej sytuacji na kolei media (a to możliwe, bo w kółko powtarzany temat przestaje być interesujący, a przecież słupki muszą rosnąć!), to ja nie. I nie omieszkam rozliczyć pana ministra z jego słów. Choćby tylko na łamach „Angorki”, albo w mojej głowie.

 

 

 

 

Paulina Krogulska

Comments

comments

Dodaj komentarz