Mankament orędzia – Magdalena Madeja

Premier Donald Tusk już przymierza się do roli prezydenta. Prezydenta, który utuli, ukocha, doda otuchy. Powie „będzie nam razem dobrze”, nawet, jeśliby tak wcale miało nie być. Prezydenta, który wprowadzi nowy wizerunek głowy państwa.

 I nic by nie skalało tego podniosłego wydarzenia, jakim było orędzie, gdyby nie fatalnie wystający członek. Otóż… to ów Donaldowy palec niefortunnie dyndający wśród splecionych dłoni zepsuł całą kompozycję. Palec, ba, nawet palce ustawione na sztorc to poważne niedopatrzenie. Przecież taki palec mógł grozić! Wokół palca można było sobie widzów owinąć i wszystko z palca wyssać. Orędzie mogło być tym palcem pisane na wodzie! Istnieje też możliwość, że premier tym palcem nie kiwnął, a kto inny w tym orędziu palce maczał. Jedno jest jednak pewne – Tusk treść orędzia miał w tym jednym palcu. I to, że nikogo w tym orędziu tymi palcami nie wytykał. I jeszcze to, że na pewno nie został z jego emisją sam jak palec.

Stroną medialną tego przedsięwzięcia, w roli głównej z Donaldem Tuskiem, zajął się producent „Świata wg Kiepskich”. To pewnie dlatego opozycja oceniła je tak kiepsko… Ale mniejsza z tym. Ważne, że premier dał z siebie wszystko. Była mowa o pierwszych dniach maja – naszym powodzie do dumy. O tym, że najpiękniejszy pochód to rodzinny spacer po parku. O tym, że pokolenia powinny się solidaryzować. O tym, że dzieciom należy zapewnić rozwój, kształcenie, posiłek, komputer i boisko gminne. O tym, że będą cięcia budżetowe. Wśród tak budujących słów nie zabrakło życzeń pięknej pogody, i to właściwie zrekompensowało nieszczęsny widok tego paluszka.

Lepiej spojrzeć przez palce na ten mankament, bo już nie wiem, co gorsze, dziwnie splecione dłonie czy dziwna, jakaś monakijska flaga w tle.

 

Magdalena Madeja

Comments

comments

Dodaj komentarz