Na temat matury słów kilka – – Zuzanna Raczkowska

Różnie rozpatrywać i oceniać można temat i egzamin maturalny. Ktoś mógłby rzec: banalny.

Jak poszła Ci matematyka? Ja liczę na około 80 %, po czym Ty z przerażeniem w oczach odpowiadasz : dobrze, licząc, że rzeczywiście i Tobie dopisało szczęście.

Zdawałoby się, że ile abiturientów tyle odpowiedzi. Dziś większość wypowiada się na ten temat z niebywałą swobodą , a nawet uśmiechem, ale z pewnością pamiętają oni również dni w których poziom stresu sięgał niemal zenitu.

Spekulacje w internecie głosiły: łatwiejszy polski, trudniejsza matematyka.

Czy jednak rzeczywiście można uznać za łatwy temat dotyczący „Dziadów”? W dodatku wymagający od maturzysty nie tylko spostrzegawczości, ale i dostrzeżenia symboliki? Sprawa dyskusyjna.

Dla równowagi „Lalka” i „Ludzie bezdomni” z jakże istotnym „w oparciu o całość lektury”. Koniec i bomba, kto nie czytał ten… mógł mieć mały kłopot. Z min roześmianych absolwentów technikum informatycznego wnioskuję jednak, że uczniowi ZS nie taki Prus straszny, jak go malują.

I „Dziady” nabierają sensu, kiedy przychodzi do egzaminów ustnych z języka nowożytnego.

Z pewnością kluczowa Wielka Improwizacja może mieć wymiar międzyjęzykowy. Wielkim Improwizatorem jest wówczas nie kto inny tylko maturzysta.

Na szczęście na placu boju trwał wraz ze zdającymi pan dyrektor, wychowawca i pani Chabzda .

Stres? – „No weź przestań? Zuźka, nie ucz się, przecież Ty to wszystko umiesz! Dziewczyny, dla Was to tylko formalność” dopingowała nas pani Chabzda.

-„Koko, koko eurospoko” , panie dyrektorze , przekonywała Hello Kitty.

I rzeczywiście, pozytywne nastawienie to już połowa sukcesu. Druga przypominała ruletkę . Raz wyciągnięty los i kilka pytań , w czasie zaledwie 15 minut. Ci, którym się udało cieszyli się w duchu , jak harcerka, która otrzymała pytanie o skautingu. Równie pozytywne efekty przynosiło opowiadanie o swoich doświadczeniach, w ramach zadawanych pytań. Przyznam , że to jeden z najdziwniejszych egzaminów w moim życiu. Większość w podskokach udawała się do domu, choć zdarzyło mi się usłyszeć jeden cichy głos niezadowolenia . Jednak głośne „Yes!” i wiatr we włosach oznaczały zdecydowany triumf.

A jak u nas z pisaniem? Ponoć Polacy nie gęsi i języki obce znają. Also keine Panik auf der Titanik!

 

 

 

Zuzanna Raczkowska

Comments

comments

Dodaj komentarz