„Nasze lęki XXI wieku” – Agata Anaszewicz, lat 13

 

Każdy ma jakieś obawy. Jedni boją się pszczół, inni psów albo kotów. Bardzo łatwo jest nam to zrozumieć. Zastanawiałam się jednak co jest największym lękiem ludzi XXI w.

         Moje przemyślenia sprowadziły się do tego, że dzisiejszy człowiek boi się bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem.    Brzmi to może banalnie, ale za przykład możemy wziąć internetowe blogi i strony dyskusyjne.

         Prawie każdy Polak, dziecko jak i dorosły, posiada taką stronę, na której umieszcza szczegóły swego życia. Pisze tam wszystko, nie bojąc się o konsekwencje, ponieważ podpisuje się  „nickiem” czy „loginem” nie przypominającym imion ani nazwisk. Łatwo jest mu więc stworzyć fałszywe zdanie o sobie, zachować anonimowość. Kontakt poprzez sieć kabli, fal radiowych zdaje się stanowić bezpieczną barierę. Słowo wypowiedziane na odległość nie pociąga za sobą odpowiedzialności. Nie trzeba odpowiadać na reakcję drugiego człowieka.

         Najgorszą prawdą jest to, że kiedy spotyka się on z człowiekiem realnym, nic nie może z siebie „wyrzucić”. Ogarnia go przerażenie
i pustka.

         Kiedy dwoje młodych ludzi spotyka się, zamiast: „Cześć”, powiedzą: „Siema, Elo” czy „Jo”. Rozmawiając między sobą używają skrótów myślowych. I tak zamiast: „Wczoraj widziałem naprawdę śliczną i wysportowaną dziewczynę.” Mówią : „Słuchaj, wczoraj luknąłem niezłą laskę”. Często cały kontakt kończy się tylko na „siema” i „nara”. Pomiędzy tymi skrótami nie ma treści. Łatwiej pobiec do domu, siąść przed komputerem i bezimiennie wyrażać swoje opinie o innych. Nie trzeba też używać poprawnego języka, można dowolnie zmieniać treść wyrazów, mieszać języki.

          Osoba, która zna doskonale język angielski zmieni kilka wyrazów polskich właśnie na angielskie. W krótkim czasie przenosi się to w sieci. Powstaje swego rodzaju język internetowy zrozumiały tylko dla specyficznej grupy ludzi, właśnie z kompleksem bezpośredniego kontaktu. Przykrą wiadomością jest to, że coraz więcej czasu spędzamy przed komputerem. Myślę, że zjawisko to staje się niebezpieczne. Przeraża mnie wizja pustych ulic, bez par trzymających się za ręce, bez ludzi wesoło rozmawiających ze sobą.

          Jeśli już robimy coś w nadmiarze,  to właśnie przebywamy przed „kompem”, jak to się teraz mówi oraz telewizorem.

         Te dwa media, mimo że mają również pozytywne znaczenie „wysysają” z nas wyobraźnię. Nic już nie musimy sobie dopowiadać. Wszystko jest na ekranie.

Porównując naszą wyobraźnią do tej, którą miała „Ania
z Zielonego Wzgórza” możemy się przestraszyć. Nasz mózg niedługo będzie nam podpowiadał tylko gotowe schematy z gier komputerowych i filmów.

Tu jednak spotkamy kolejny problem. Otóż, coraz mniej populacji polskiej czyta książki. Jeżeli już wykonuje tę czynność to często pod przymusem np. ze strony szkoły.

To też sprawia, że coraz częściej ludzie stają się wtórnymi analfabetami. Nie rozumieją czytanego tekstu.

Książka przecież daje nam tyle możliwości jak choćby zwiększony zasób słów lub większe „pole” do imaginacji. Jest ona jednym ze sposobów przeciwdziałania lękowi przed ludźmi.

Robinson Cruzoe mieszkając na bezludnej wyspie, aby  nie zapomnieć mowy ludzkiej, mówił do wszystkiego co spotykał. Rozmawiał z przyrodą. My zaś, przeciwnie, staramy się zapomnieć tej piękną polską mowę jakby to była jakaś klątwa. Chowając się za „loginami”, unikając bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem, rezygnując z książek, stajemy się coraz ubożsi. Nasze lęki XXI wieku sprowadzą nas do epoki kamiennej w naszych betonowych jaskiniach domów, przed ekranami komputerów i telewizorów. Nie będziemy musieli mówić. Zrobi to za nas komputer.

Z tego powodu jest mi bardzo przykro. Obserwując świat wokół, myślę, że odczuwa to już coraz mniej  Polaków.

 

 

 

 

 

Agata Anaszewicz, lat 13

Comments

comments

Dodaj komentarz