Polacy na Euro 2008 pojawili się niespodziewanie, ale spodziewanie szybko je opuścili. I można pytać – dlaczego, przez kogo, za co? No, jak to – przecież to proste. Przez premiera! Donald Tusk zapewne przywiózł ze sobą złe fluidy prosto zza oceanu. Co prawda na stadionie się nie pojawił (pozorujemy oszczędności), ale piłkarzom kibicował. Na nic to jednak się zdało! Ba, nie pomogła również obecność prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Wniosek po przegranej jest więc jeden – spisek!
Tak, tak, ale nie byle jaki spisek. Nie mam tu na myśli słynnego sędziego, tudzież złych kibiców – wolę zwrócić uwagę na agenta! Tak, drodzy Państwo, na stadionie pojawił się agent – Bolek we własnej osobie (nie, nie ten od Lolka). Tajny współpracownik, który z miłości do komunizmu donosił na swoich stoczniowych kolegów, i który w przerwach między donosami skakał przez płot i obalał system, dla którego miał pracować.
Skąd taka moja sugestia? Ano, pierwszy zaczął obecny prezydent, który w programie telewizyjnym przyznał otwarcie, że podejrzewa legendę, Solidarności, o „donoszenie”. Wynika z tego jasno, że Lech Wałęsa musiał cierpieć na rozdwojenie jaźni. Bo z jednej strony walczył, a z drugiej pracował na rzecz systemu. A po drodze zgarnął 13 tysięcy złotych, kilka uścisków dłoni, a po latach Nagrodę Nobla – za donoszenie, zapewne…
Sumując – skoro Bolek Lech Wałęsa donosił, to pewnie jest również odpowiedzialny za naszą porażkę na Euro. No, przynajmniej z takiego założenia powinni wyjść ci, którzy podzielają patologiczny tok myślenia autorów nowej książki IPN.
Na razie jednak, legenda Solidarności nadal legendą pozostaje. A obecny prezydent Lech Kaczyński i towarzysząca mu świta, coraz mocniej zapisuje się na kartkach historii, jako najzabawniejszy, najżałośniejszy i na pewno – bardzo zawistny strażnik konstytucji, przedstawiciel państwa, prezydent… Czy Lech Wałęsa był Bolkiem? Tego na razie nie jest w stanie udowodnić nikt, nawet Leo, ten, który zna odpowiedzi na wszystkie pytania milczy. Dlatego pytam raz jeszcze, jako syn tej Ziemi: Leo, why?