Opozycja się cieszy. Zaciera ręce i wieszczy: PiS w obliczu rozpadu, początek końca, krach polityki koalicjantów, ekipa rządząca na równi pochyłej!
Poczęte życie „nieźle narozrabiało”.
W dniu głosowania nad jego ochroną w najważniejszym gmachu w Polsce emocje sięgają zenitu! Dantejskie sceny! Jedni rozkładają listy, drudzy je targają, jedni w natarciu, drudzy w kontrataku. Temperatura rośnie, premier i jego świta tratują dziennikarkę. Wystąpienia, przerwy, narady, mobilizacja, groźby, głosowanie i … bunt rozłamowców, a potem kontrowersyjna lista Wierzejskiego.
Na nic się zdały miesiące dyskusji, przemarsze i manifestacje, a solidarność braci K. przyniosła więcej szkody, niż pożytku. Skończyło się wszystko bez zmian w Konstytucji. I chyba najlepiej wyszedł na tym marszałek M. Jurek, bo sprzeciwiając się (nawet jeśli pod wpływem emocji) „koszarowej dyscyplinie” i „polityce kneblowania ust” pokazał, że ma charakter i zyskał miano najszlachetniejszego polityka, a także R. Giertych, który idąc za ciosem (cokolwiek by to miało znaczyć) będzie tym razem walczył o zaostrzenie prawa w kwestii eutanazji. Z narastającego od dawna już kryzysu politycznego zamierzają skorzystać m.in. byłe głowy państwa, L. Wałęsa i A. Kwaśniewski, którzy chcą na nowo zamieszać w polskiej rzeczywistości.
I tak, ideologiczny spór wokół ochrony życia narodził nowych mężów stanu, rozwinął spekulacje kto z kim i kiedy przejmie stery w swe ręce, rozbudził marzenia o wcześniejszych wyborach, umocnił jednych, pogrążył innych. Tak, czy inaczej przyczynił się do rozłamu prawicy, z którego wielu polityków szykuje się rychło skorzystać. Ktoś wygrał, ktoś przegrał.
A bezbronne życie? Kto je ochroni? Chyba wiem. Kochająca Matka