Nietrzeźwość po katyńskim deja vu – Dorota Tworkowska




 

 

Tego rana radia zagrały melodię drżących strun głosowych. Przez eter przepłynęła cisza ubrana w niedowierzanie. W rozszerzonych źrenicach dziennikarzy błyskał niecodzienny niepokój. To im pierwszym przyszło być posłańcami wiadomości, która na długi czas sparaliżowała polskie sieci telefoniczne i internetowe.  Wiadomość, o śmiertelnej katastrofie lotniczej w Smoleńsku, która pochłonęła 96 ofiar, w tym dowódców polskich sił zbrojnych, duchownych, polityków, kombatantów, przedstawicieli Rodzin Katyńskich oraz innych gości, którzy zmierzali na obchody 70 rocznicy zbrodni katyńskiej.  Prezydent wraz z żoną nie żyje.

Po raz kolejny Polacy stoją  tłumnie zjednoczeni pod sztandarem historycznego momentu. Również Litwa, Łotwa, Estonia, Turcja, Gruzja, UE, Rosja, w geście solidarności łączą się z nami wprowadzając żałobę narodową. Spekulacje na temat przyczyn wypadku przypominają grę w rzutki graną przez ślepca. Wiadomo, że Tupolew Tu-154 zahaczył o drzewo, drzewo wyrosłej na krwi polskich oficerów. Choć czarne skrzynki nie rozwieją zbyt gęstego bólu po stracie elity umysłowej i rodzin, mogą pomóc zapobiec tragediom w przyszłości. Zgodnie z ustawą zasadniczą, Marszałek Sejmu – B. Komorowski na ten czas pełni obowiązki prezydenta i decyduje o dacie przyspieszonych wyborów prezydenckich, które odbędą się pod koniec czerwca.

 Głosy o nadchodzącej kampanii wyborczej pełnej miłości, wyzbytej z agresji i wzajemnych ataków wydają się być, niestety, uniesieniem chwili, bo czy prawdziwe zmiany szukają zewnętrznych katalizatorów ? Po tragedii mówi się o konieczności podróżowania władzy w rozproszeniu. Czy gdyby tak było, nie wyrzucalibyśmy jej, z równym przekonaniem, marnotrawstwo pieniędzy na indywidualne kaprysy i histeryczne obawy ? Ponadto, spoczynek na Wawelu  wydawałby się być zarezerwowany wyłącznie dla symbolicznych postaci narodu i ich zasług, nie zaś dla ofiar przykrych katastrof. Mimo wszystko,  niezależnie od poglądów w sprawie miejsca pochówku prezydenta, publiczne demonstracje nie świadczyłyby o nas najlepiej przed przedstawicielami innych narodów. Media malują sentymentalne obrazy i złoto iskrzą od pochwalnych peanów na cześć Lecha Kaczyńskiego. To istny przewrót kopernikański pod względem postrzegania jego osoby. Może warto jednak zastanowić się czy obiektywizm bez koloryzowania nie jest największym hołdem dla pamięci.

 

                                                                                                  

 

Dorota Tworkowska

Comments

comments

Dodaj komentarz