Obudź się, Polsko! – Weronika Miksza

 

Niniejszym Polska dobrnęła do kolejnego Dnia Niepodległości. To niewątpliwie wielkie święto państwa polskiego, które ma szczęście wciąż pozostawać niezależnym. Złośliwi nieco to stwierdzenie przeinaczą, ale rzeczywistość pozostaje na to odporna. Fakt, że często żyjemy na wariackich papierach, co bywa bardziej niż trudne – ale jednak trwamy i nie musimy za to płacić aż krwią, jak nasi protoplaści – wystarczą polskie złote. Tyle optymizmu na te czasy, bo nasza narodowa szklanka świeci pustką. Braki i patologie rażą; krew zalewa dosłownie i w przenośni. Nieszczęście polega na tym, że najbardziej cierpi nasze poczucie patriotyzmu.

Zacznijmy od tego, że problem trwa od lat. Już za poprzedniej partii rządzącej zaczęła rodzić się elita samozwańczych, prawdziwych Polaków. Pamiętamy – byli My i Oni oraz miejsce, gdzie stało ZOMO i masa innych inwektyw. Dalej było już tylko gorzej; narodowe turbulencje z katastrofą smoleńską na czele zamąciły w kotle do tego stopnia, że nasze społeczeństwo jest podzielone jak nigdy przedtem, a telewizor strach włączać, nie mówiąc o innych mediach. Wszędzie straszą depresyjne spekulacje i kompromitacje wdzięcznie przeplatane ze stanami maniakalnej ekstazy. I choć słupek sondażu dla PiS-u po nieoczekiwanej zwyżce znów poszybował w dół, nie bardzo już wiadomo, jak to interpretować. Krótko: nie wiadomo, komu wierzyć ani na kogo głosować. Każdy chce nam sprzedać swoją prawdę, tyle, że my jej nie potrzebujemy! Nie nam oceniać, kto po raz kolejny zmienił Marsz Niepodległości w burdę; prawdy i tak się nie dowiemy. Najgorzej, że to wszystko już było, a serwowane jest co roku z gracją odgrzewanego kotleta. Słowem – kwitnie patriotyczna patologia, zbierając krwawe żniwo i poszerzając zasięg. Jeśli czegoś nie zrobimy – dojdzie do narodowej katastrofy. Kolejnej.

Gdzieś w tym bałaganie ginie to, co najważniejsze: nasze atuty. Bez wątpienia zaprezentował je bokser Mariusz Wach w walce z samym Władimirem Kliczką. Wyższy i cięższy od mistrza zawodnik wykazał się wolą walki, choć przegrał w walce na punkty. Znów można powiedzieć, że hołubimy klęski po polsku i twierdzimy, że nic się nie stało. Coś w tym jest, owszem, ale dzieje się coś dobrego: odrzucamy polskie kompleksy na rzecz hasła Polak potrafi. Trochę to jeszcze zajmie, zanim przestaniemy się nimi podpierać jak laską, ale proces trwa. Gdyby jeszcze tak każdy wstał i zaczął walczyć o swoją tożsamość, byłoby o wiele lepiej. Puentując: obudź się, Polsko. Musimy porozmawiać, trzeba działać.

 

 

Weronika Miksza

Comments

comments

Dodaj komentarz