16.03.13, Sala BHP Stoczni Gdańskiej – być może te dane w najbliższej przyszłości będą prześladować niejednego polityka.
Platforma Oburzonych, stanowi federację wielu niejednoznacznych, ciekawych, nierzadko intrygujących instytucji. Znajdziemy w niej między innymi organizację religijną – Akcję Katolicką, ruchy społeczne, choćby Ratujmaluchy.pl , jak i związki zawodowe. Wszystko to okraszone kontrowersyjnymi hasłami, czy okrzykami o „piątym rozbiorze Polski”. Tak wiele poglądów musi być mieszanką wybuchową.
Czy powinniśmy być oburzeni?
Polski rynek pracy zalewany jest przez umowy śmieciowe – przekleństwo naszych czasów. Niejasne przepisy pracownicze, potężne lobby pracodawców czynią z naszego kraju Dziki Wschód europejskiego rynku pracy! W tym ponurym dla pracowników easternie płaca minimalna jest zamrażana i utrzymywana na śmiesznym poziomie. Tylko czy w takiej sytuacji mamy się śmiać czy raczej płakać? Mizerne pensje pozwalające na egzystowanie na granicy ubóstwa oraz bieda zrzucana na kark opieki społecznej mają przyprawić nas o uśmiech?
To wszystko w sytuacji, gdy menadżerowie z politycznego nadania otrzymują tak wielkie premie, jakbyśmy musieli się o nich bić z Billem Gatesem.
Nieformalny przywódca ów oburzonych – szef NSZZ „ Solidarność” Piotr Duda twierdzi, iż nie zależy mu na karierze politycznej. Czy stojąc na czele organizacji, która była w stanie zebrać 2 mln podpisów przeciw wydłużaniu wieku emerytalnego nie pokusiłoby go, by jednać postawić krok dalej i utworzyć nowy AWS? Czy może raczej zostanie nadzieją prawicy? W żadnym przypadku nie jest w stanie zadowolić wszystkich oburzonych.
Duda, ze swoją charyzmą mógłby zjednoczyć pochłoniętą wojna domową prawicę i stanąć w wyborach w 2015 roku jako kandydat na prezydenta. Kandydat bezpartyjny, nieskalany naszym politycznym bagnem – jako jeden z nas.
W każdym przypadku dobrze by się stało, jakby oburzeni przemienili się w silną opozycję, która wreszcie wywarłaby na rząd presję i chęć do ważnych reform.