Pałacowe rozgrywki, czyli o dwóch takich, co pogodzić się nie mogą…. – Kuba Radzewicz

27- tyle dni na przełomie czerwca i lipca ubiegłego roku na placu przed Kancelarią Premiera stało białe miasteczko. 27 dni trzy tysiące pielęgniarek protestowało i domagało się podwyżek płac. 27 dni cała Polska z zapartym tchem obserwowała wojnę pomiędzy rządem i głodującymi kobietami. Dzisiaj, ponad pół roku później, wszystko wskazuje na to, że sytuacja może się powtórzyć. A mówią, że człowiek uczy się na błędach. Niestety, w przypadku naszych polityków to niezbyt trafne określenie.

Kolejny raz słyszymy o strajkach w szpitalach, o ewakuacjach i o nieudanych negocjacjach z rządem. Pojawiła się też groźba powstania „nowego” białego miasteczka.

W tej sytuacji z letargu przebudził się prezydent Kaczyński. Zwołał Radę Gabinetową, której tematem była zła sytuacja w służbie zdrowia. Rząd i prezydenccy ministrowie mieli wspólnie, PONAD PODZIAŁAMI, szukać nowych pomysłów na poprawę kondycji polskiej opieki zdrowotnej. W tym miejscu warto przypomnieć, że w roku 2007, gdy premierem był brat prezydenta Jarosław sytuacja w służbie zdrowia była równie zła, a nawet gorsza. Ciekawe, dlaczego wtedy Lech Kaczyński nie interweniował? Dlaczego nie próbował mediować pomiędzy Rządem Jarosława a służbą zdrowia? Odpowiedzi na te pytania wydają się oczywiste…

Wróćmy jednak do posiedzenia Rady Gabinetowej. Szumnie zapowiadana w mediach jako przełom w stosunkach między prezydentem i premierem rozbudziła niemałe nadzieję wśród lekarzy, pielęgniarek oraz wszystkich Polaków. Nadzieje te prysły jednak szybko, nadspodziewanie szybko.

Po zaledwie 45 minutach (tak, to nie pomyłka – po 45 minutach) rozmów posiedzenie się skończyło. Jaki był rezultat spotkania, łatwo się domyśli. Konflikt pomiędzy dwoma najważniejszymi osobami w kraju pogłębił się jeszcze bardziej, a oczywiście żadnych decyzji i ustaleń nie podjęto. Usłyszeliśmy tylko od prezydenta, że propozycje rządu były zbyt ogólnikowe, natomiast premier Tusk zarzucał Kaczyńskiemu brak cierpliwości w ich słuchaniu. I kto ma rację? Nie wiadomo. Wiadomo jedynie, kto będzie w dalszym ciągu ponosił konsekwencje –my wszyscy Polacy.

Wydaje się, że to całe posiedzenie Rady Gabinetowej było stricte polityczną zagrywką Lecha Kaczyńskiego. Prezydent chciał pokazać się jako dobry ojciec narodu, zażegnać kryzys. Nie wyszło. Może teraz prezydent zarządzi powszechną modlitwę o poprawę sytuacji w służbie zdrowia? Pamiętamy przecież słynne modlitwy o deszcz posłów Prawa i Sprawiedliwości w kaplicy sejmowej….

Nam pozostaje tylko mieć nadzieję , że nie będziemy mieć problemów ze zdrowiem. I szerokim łukiem omijać szpitale!

 

 

Kuba Radzewicz

Comments

comments

Dodaj komentarz