PiS nie traci nadziei. – Milena




            W nieopisanym akcie desperacji musiało znaleźć się Prawo i Sprawiedliwość. A może tylko Jarosław Kaczyński, dla którego jest rzeczą oczywistą, że najbliższe wybory przyniosą władzę jego partii. Kto wie? No, jak to kto? Prezes. I to wystarczy. Może pewny do końca nie jest, bo i jak może być, skoro, wbrew oczekiwaniom partii, słupki poparcia PiS-u ani drgną –  mimo afery hazardowej, mimo przetasowań w rządzie, mimo pokrętnych tłumaczeń prominentnych polityków, a nawet  stenogramów rozmów.

            Ale PiS nie traci nadziei. Wierzy. Uparcie wierzy. I powołuje ZPP – skrót tajemniczy. Dopiero jego rozwinięcie oświeca umysły…członków Zespołu Pracy Państwowej, bo taką twór ten nosi nazwę. Wyborców chyba nic już nie zaskoczy. Nawet Jarosław Kaczyński, zaświadczający swym dumnym obliczem o szufladach, które to mają być pełne, nie puste (ciekawe, czy PO sprytnie wykorzysta ten skrót myślowy? A może nie warto? Choć jest na czym żerować), o swojej partii, już przygotowanej, tylko czekającej z niecierpliwością na wyobry, by dokonać niezbędnych zmian po przejęciu władzy. Ach, co za okrągłe słówka. Rozpłynąć by się można. Ale w tym przypadku lepiej stać twardo na ziemi. I spojrzeć na skład ZPP-u. A mamy tu osobistości znane. Wcale nie z tego, niczym gwiazdki polskiego show biznesu, że są znane. Są  panie ze spotu PiS-u „Czyny, nie cuda”, służące za tło, wcale nie byle jakie, Jarosławowi Kaczyńskiemu: Aleksandra Natalii – Świat, Grażyna Gęsicka i Joanna Kluzik – Rostkowska. Tym razem zadania przed nimi odpowiedzialne – już nie jako godna reprezentacja i piękna strona partii (choć i w tej kwestii oczywiście nic się nie zmienia, wszystko jest na swoim miejscu. Żeby nie było). Teraz przyszedł czas zawalaczyć o władzę. Kto jeszcze powalczy z nimi? Ano Zbigniew Ziobro, Ryszard Terlecki, Przemysław Gosiewski (niedoceniany ostatnimi czasy), Ryszard Terlecki i Ryszard Legutko. Niby odpowiedzialni za sprawy związane z poszczególnymi resortami – za finanse, gospodarkę, ale i za kulturę, a nawet za podupadającą służbę zdrowia. No, ale nie zapominajmy, nie próbujmy szufladkować (choć szuflady – te, co mają być pełne, nie puste to swoiste clou działania ZPP-u). Chodzi przecież o to, żeby przełamać groźne dla polskiego życia publicznego podziały resortowe. Ktoś może odpowie zatem na pytanie, dlaczego członkom ZPP-u przydzielono poszczególne sprawy? Skoro już łamiemy te ograniczające zasady, to na całego. Ale nie, jakiś porządek musi być. Musi, żeby przejąć władzę. Niech sobie jednak nikt nie próbuje pomyśleć, że to gabinet cieni (albo cieniasów, jak to kiedyś niefortunnie pomylił się Kazimierz Marcinkiewicz). Co to, to nie. Wszak, co warto zauważyć, zespołów (co za zgrabny synonim) jest mniej niż ministerstw w rządzie. I to wyjaśnia wszystko. 

            Można by mówić wiele, a może jeszcze więcej, na temat ZPP-u. Można by prognozwać, szacować, gdybać. Ale po co, skoro robi to już Jarosław Kaczyński? A może nawet i to zbyt wiele. Z drugiej strony, mówią, że marzenia warto mieć. Te nie do spełnienia też?

 

Milena

Comments

comments

Dodaj komentarz