Polityczna polemika – Krzysztof Pyzia

Niewątpliwie w ostatnich tygodniach główną rolę w polskiej polityce odgrywały debaty. 
Polityczna polemika miała pomóc przeciętnemu Kowalskiemu w dokonaniu wyboru oddania głosu na
partię w wyborach, bądź też w utwierdzeniu się o słuszności dokonanego wyboru. Niestety,
jak to często w polityce bywa z dużej chmury spadł mały deszcz. Dziennikarze przez dobrych
kilka tygodni zacierali ręce na wieść o tym starciu. Czasem słychać było nawet głosy, że
będzie to starcie stulecia, w którym prym odniesie merytoryka, a nie polityczne wodolejstwo.
Myślę, że minęło wystarczająco dużo czasu, by móc ocenić wartość merytoryczną debaty
Kaczyński-Kwaśniewski. Zresztą już sama formuła debaty ustawiła ją na straconejpozycji.
Mam na myśli w szczególności pozycje, jakie zajęli politycy. O dziwo nie stali oni przy
mównicach, lecz siedzieli na fotelach, które sprawiały wrażenie wyjątkowo wygodnych. Chyba
aż nadto wygodnych, bo czasem politycy się w nich zapadali. Z pewnością wielu Polaków choć
przez chwilę zastanowiło się, czy to czasem nie jest reklama jakiegoś biura turystycznego.
Jeszcze dać politykom do rąk bawarskie piwo i mogliby oni zachęcać do wyjazdu do Niemiec.
Tym samym nadal mogliby głosić, że spada bezrobocie, zapominając przy tym dodać, iż jest to
za sprawą masowych emigracji. Ale co tam! Oglądając ową debatę, odniosłem wrażenie, że nie
jest to wcale dyskurs toczący się o istotne sprawy dla Polaków i przyszłości naszego kraju,
lecz kolejny element kampanii wyborczej, w którym każdy z liderów zamiast dyskusji udziela
odpowiedzi przeradzających się w monolog skierowany do swojego elektoratu. Jeżeli kolejne
debaty będą podobne, to wtedy warto by się zastanowić, czy ichorganizacja aby na pewno jest
potrzebna. Przecież w debacie Kaczyński-Kwaśniewski nawet przez moment nie mogła  rozgorzeć
polemika o istotnych sprawach dla Polski. Prócz braku chęci, obu polityków ograniczały
zasady debaty, które dla mnie były wręcz absurdalne. Dziennikarze zadawali na tyle
skomplikowane pytania, że czas przeznaczony na udzielenie odpowiedzi był stanowczo za
krótki. Tempo debaty było bliskie prędkości bolidu Roberta Kubicy. Szkoda, bo przy takiej
prędkości można jedynie recytować wcześniej wyuczone formułki. Niestety, nie ma już tutaj
miejsca na rzeczywistą dyskusję. Do zakończenia kampanii wyborczej zostało jeszcze sporo
dni. Ciekaw jestem, czy do tego czasu wydarzy się jeszcze coś, co zmieni wyniki sondaży co
najmniej o 180 stopni. Platforma Obywatelska zapowiada, że będzie miała mocny finisz. Czyżby
szykował się kolejny dziadek z Wermachtu, tym razem w wykonaniu Platformy? A może jakieś
kompromitujące taśmy z nagraniami? Odpowiedzi na te pytania poznamy w najbliższym czasie.
Miejmy nadzieję, że październikowe wybory gruntownie przemeblują scenę polityczną, czego
następstwem będzie rozsądny sojusz na rzecz dobra Polski. Musimy w to wierzyć, bo gdybyśmy
nie wierzyli, to wtedy przynajmniej połowa Polakówmusiałaby wyjechać z kraju. Nie wspominając
już o kilku milionach naszych rodaków, którym w większości przypadków powrót do Ojczyzny nie
w głowie. Bynajmniej nie w tym momencie.
 

 

Krzysztof Pyzia

Comments

comments

Dodaj komentarz