Polityczne zarobki – Katarzyna Siedlecka




W ciągu ostatnich dni na przez usta wszystkich Polaków przewijają się wybory do Europarlamentu. Wiele drzew się zmarnowało, by napisać o tym w gazetach. Nie zdziwiłabym się, gdyby znowu swój bunt podnieśli ekolodzy, byłoby to całkiem uzasadnione. Ujawniają się partie, o których ludzie mniej zainteresowani przed wyborami w ogóle nie słyszeli. Prezydent jeździ po Polsce niby na odsłonięcia pomników, a tak w rzeczywistości tylko czeka, by móc wykrzyknąć „Głosujcie na PIS”. „Dla dobra Polków wybierzcie mnie!”- mówią. Dla naszego dobra? W tym miejscu mam ataki śmiechu. Od nowej kadencji polscy europarlamentarzyści będą zarabiać jak wszyscy ich koledzy – 7.665 euro miesięcznie. To ok. 35,5 tys. zł, wylicza "Trybuna". Tak, ale żeby tylko tyle… Jeśli przebył w PE całą pięcioletnią kadencję, to przysługuje mu emerytura, która wynosi 1,3 tys. euro miesięcznie. Emerytura za PIĘCIOLETNIĄ kadencję? A dajmy na to taki nauczyciel, który dla państwa robi więcej niż ten z euro parlamentu, gdyż kształci naród prawników, aktorów, chemików, fizyków itp. Więc nauczyciel musi robić przeróżne awanse, skończyć studia, a nie tylko zapisać się do partii i wyrobić sobie dobrą pozycję. Nauczyciel zabiera wiele pracy do domu. A na emeryturę musi pracować do 60 roku życia. Co więcej, otrzyma ją o wiele niższą od europarlamentarzysty. Ja się tylko pytam czym ci ludzie zasłużyli na takie wygody?

 

 

Katarzyna Siedlecka

Comments

comments

Dodaj komentarz