Przyznaję- jestem niewdzięcznikiem, nazywając trud, jaki włożyli Jan Rokita czy Zbigniew Wassermann w odegranie swoich ról PAJACOWANIEM. Ale jak inaczej nazwać przebieranie się w dziecinne stroje i CZYTANIE Z KARTEK (politycy nawet nie raczyli nauczyć się swoich ról na pamięć!) głupich tekstów o herbatce?!
Jedni powiedzą, że politycy również mają prawo do wygłupów i to dobrze, że mają dystans do siebie, ale według mnie jest zupełnie inaczej. W końcu są parlamentarzystami powinni więc reprezentować naród, powinni stanowić czołówkę polskiej inteligencji! A w jaki sposób reprezentują kraj- każdy widzi.
Ci dwaj panowie, których wymieniłem nie są jednak (według mojej opinii) czołowymi pajacami. Jest Platformers- Janusz Palikot, co raczej nie dziwi nikogo. Bądź co bądź, -wymachiwanie pistoletem i wibratorem przed kamerą czy pokazywanie „Swojej Gęby” doskonale się sprawdziło, bo pan poseł do Sejmu się dostał. Ba! Nawet w pierwszych ławach siedzi i swoją własną komisją dowodzi!
Pan Palikot jednak nie zajmuje się niczym innym, poza pajacowaniem (nie licząc „prac” komisji), a są posłowie (byli), którzy np. uczyli się tańczyć lub opalali topless w Egipcie… Hmm…To może jednak nie jest dobry przykład, bo jak wiemy, ani pani Sandra Lewandowska, ani pan Krzysztof Bosak do Sejmu się nie dostali…
Tak, czy inaczej, nadal uważam, że politycy to ludzie, którzy czują wielki pęd do sławy. I zamierzają ją zdobyć w jakikolwiek sposób. Ciekawe tylko kiedy w parlamencie zobaczymy Dodę lub jakąś inną gwiazdę polskiego show-biznesu…