POlityka miłości made in Wrocław. – Marek Puchała




 

W roku 2007 zamiast na walkę z układem, postawiliśmy na Platformę Obywatelską i jej „rewolucyjną” wizję prowadzenia polityki. Ponad rok później rząd, mimo wielu wpadek, dalej ma wysokie poparcie. Czyżby „polityka miłości” okazała się prawdą? Co innego mógłby pewnie powiedzieć Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia…

Dla niego okres „miłości” już się skończył. Do niedawna wszystko było jak w bajce: rządził on wspólnie z radnymi PO i PiS i to tak, że inne miasta tylko nam zazdrościły – dlaczego było to takie niezwykłe, chyba nikomu, kto choć raz oglądał wiadomości nie trzeba tłumaczyć. Niestety, wszystko co dobre, szybko się kończy. PO wyszła na początku roku z koalicji i zajęła się tym, co polscy politycy potrafią najlepiej – walką na wszystkie możliwe sposoby. Włączył się do niej nawet gabinet Tuska. Jak na razie najbardziej spektakularny jest finał tej sytuacji: Wrocław pozywa polski rząd do Komisji Europejskiej. Chce udowodnić, że ten bezpodstawnie odebrał dotacje z Unii na remont Hali Stulecia. I znowu nasze miasto jest w czymś wyjątkowe – to pierwsza taka sprawa w Polsce.

Mało tego! Radni PO zapowiadają, że już niedługo wydadzą telewizyjne i radiowe spoty, w których będą krytykować Dutkiewicza i jego politykę. Żeby były one bardziej autentyczne, zamówili specjalny sondaż, by dowiedzieć się, za co Wrocławianie najbardziej krytykują swojego prezydenta. Jak twierdzą radni, wszystko po to, by osłabić jego pozycję i wygrać wybory samorządowe w 2010 roku. Cóż, nawet od polityki miłości muszą być jakieś wyjątki.

Dlaczego nagle ze wspólnych koalicjantów, PO i Rafał Dutkiewicz  stali się największymi wrogami? W czasach współpracy (a nie było to wcale tak dawno) nikt o wyborach nie myślał. Dlatego wydaje się, że wszystkie te akcje mają inny cel. Coraz częściej mówi się o Dutkiewiczu jako o kandydacie na prezydenta Polski (choć on sam się do tego nie przyznaje). I jako samorządowiec, który w 2006 roku został wybrany ponad osiemdziesięcioma procentami głosów, miałby spore szanse. Tym samym staje się zagrożeniem dla Donalda Tuska, który co prawda oficjalnie nie potwierdza, że chce zostać pierwszą osobą w państwie, lecz w kuluarach mówi się o tym od dawna. W takiej sytuacji trzeba byłoby się pozbyć ewentualnego przeciwnika. A najłatwiej zrobić to tnąc pieniądze na najważniejsze inwestycje i całą winę zrzucając na nieudolność Rafała Dutkiewicza.

Niestety PO może się przeliczyć, licząc na taką naiwność Wrocławian i w pewnym momencie może się to obrócić przeciwko niej. Poza tym w złym świetle stawia to samego Donalda Tuska, który obwołując się „największym zwolennikiem decentralizacji” chytrymi metodami chce pokonać samorządowca, który mógłby pomieszać plany  na przyszłość. Szkoda tylko, że żeby to zrobić, PO wzięło za zakładników wszystkich Wrocławian.

 

                                                                                                        

                                                                                           

 

Marek Puchała

Comments

comments

Dodaj komentarz