Polska na opak stoi! – Weronika Miksza

W Polsce nic się nie dzieje, można powiedzieć. Brzmi to przekornie i zmusza do umysłowej polemiki, ale sensacyjne doniesienia w tym kraju szokują tak, że już prawie wcale. Kolejne nagięcia prawdy i rzeczywistości obserwujemy cały czas na różnych frontach i polach; opozycja pokrzykuje, rząd obiecuje, a pozostali – dyplomatycznie to ujmując – nie zabierają głosu. Powodem najczęściej jest brak czegokolwiek do powiedzenia lub odgórne instrukcje. Dziwnie to brzmi w demokratycznym kraju, jednak zaskakująco prawdziwie. Zostawmy to jednak i skupmy się na bieżących szokach.

Palmę pierwszeństwa dzierżą ekshumacje ofiar katastrofy smoleńskiej. Przeczucie nie zmyliło rodzin ofiar, które zażądały weryfikacji rosyjskich procedur i doznały przy tym szoku. Jak inaczej wyjaśnić fakt, że w tak ważnej sprawie doszło do rażących zaniedbań? Fakty zaskakują i szokują, a w ich wyniku może dojść do masowych rozdrapywań starych ran. Nie jestem radykalistką, ale patrząc na to, zaczynam znajdować zrozumienie dla krzyczących o kłamstwie smoleńskim. Jeśli dotychczasowy bełkot nieoczekiwanie przybiera racjonalne znamiona, znaczy to tylko jedno: absurd sięga zenitu.

Zawsze świętej warstwie duchownej też udało się wstrząsnąć masami. Poszło o kontrowersyjną konkurencję na otrzęsinach w lubińskiej szkole salezjańskiej, gdzie dziewczynki miały zlizywać bitą śmietanę z obnażonych kolan księdza. Pomińmy fakt, że to zwyczajnie niehigieniczne; gorzej, że nie ma to nic wspólnego z dobrą zabawą. Słuszne oburzenie wybuchło, obrońcy uciśnionych dolali oliwy do ognia. Najgorszy jest szok oraz niesmak; poczucie, że na naszych oczach kwitnie patologia. Zresztą, czy koniecznie trzeba dawać uczniom pretekst do poniżania się pod przykrywką zabawy? Pochwalając hierarchiczny kult, cofniemy się niedługo do poziomu szlachty i chłopów, który zresztą już zaczyna się szerzyć. Smutne, ale prawdziwe.

W tę mieszankę idealnie wpasował się ostatnio minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Człowiek, który z założenia powinien stać na straży praworządności, zażądał ostatnio dokumentów sprawy Amber Gold, nie mając do tego uprawnień. Na zwrócenie uwagi odrzekł, iż ma literę prawa… w nosie. To dopiero! Jestem pod negatywnym wrażeniem postawy pana ministra i proponuję mu honorową dymisję. Czy nie jest tak jak w żarcie, w którym sędzia mówi, że tu nie ma sprawiedliwości, tu jest sąd? I nie wystarczy nawet najżarliwsze przepraszam czy też spowiedź – znaj proporcją, mocium panie!

Nie będę się rozwodzić nad ostatnimi przypadkami katowania dzieci na śmierć czy historią teściów zamordowanych przez zięcia siekierą. Tu nie trzeba nic dodawać – źle się dzieje w polskiej psychice narodowej. Jeśli dodać, że z niewiadomych przyczyn nasze narodowe lekarstwo stało się trucizną, to rezultat nie wygląda zachęcająco: Polska na opak stoi. Osobiście widzę widmo emigracji, ale… wciąż mam nadzieję na lepszy czas. Bo jutro nie umiera nigdy.

Weronika Miksza

Comments

comments

Dodaj komentarz