Polskie społeczeństwo wrze – Bartłomiej Wanot

Polskie społeczeństwo wrze, nastroje bojowe jak w roku 1830. Kolejne rządy ograniczały naszą wolność, ale to, co wyczynia Mości Nam Panujący Donald Tusk et consortes przekracza wszelkie granice tak dobrego smaku, jak i logiki – a co najważniejsze, rażąco narusza podstawowe swobody obywatelskie. Społeczeństwo powoli wybudza się z letargu, ale z bólem zauważam, że niestety samo nie wie, czego chce. Poszczególne grupki próbują walczyć, ale ograniczają się do zamkniętych sfer swoich interesów.

 

To na ulicę wyjdą Internauci, bowiem nad ich jedynym sensem życia zawisło widmo cenzury i boją się, że nie będą mogli ściągać filmów z Torrentów. Innym razem protestują kierowcy, bo cena benzyny rośnie jeszcze szybciej niż dług publiczny Grecji. A to znowu buntują się przedsiębiorcy, którzy uważają działanie lub samo istnienie ZUS za niezgodne z prawem i domagają się od państwa odszkodowań/zwolnienia z płacenia podatków/delegalizacji tej instytucji. Od czasu do czasu przerwy w inhalowaniu się marihuaną robią zwolennicy legalizacji tejże i również pojawiają się w większych miast ze swoimi wesołymi hasłami.

 

Żebyśmy się źle nie zrozumieli – popieram wszystkie w/w postulaty. Sprzeciwiam się ACTA, bezprawiu w ZUS-ie, horrendalnie wysokiej akcyzie na paliwo i karaniu za posiadanie narkotyków, ale takie protesty nie przynoszą oczekiwanego skutku i przynieść go nie mogą. Powinniśmy zacząć od postawienia sobie ważnego pytania – w czym tkwi problem? Być może dla kinderćpunów jedyną przeszkodą ku wiecznej szczęśliwości jest nielegalna ganja, a niektórzy aktywiści anty-ACTA całe zło świata upatrują w próbach cenzury Internetu, ale wydaje mi się, że powinniśmy skupiać się nie na pojedynczych mankamentach państwa, ale zauważyć, że tworzą one pewną całość.

 

Choroby leczy się zazwyczaj dwutorowo – zwalczając i objawy, i przyczyny. Wyobrażacie li sobie państwo lekarza, który pacjentowi z zapaleniem oskrzeli przepisuje tylko leki przeciwkaszlowe i zbijające temperaturę? Być może doraźnie mu to w pewien sposób polepszy byt, ale osobiście na miejscu tak leczonego wolałbym nie być, chciałbym trafić na doświadczonego w sztuce, który i pomoże przeboleć trudny okres, i postara się jak najszybciej go zakończyć. Dokładnie tę samą sytuację mamy w państwie. Objawami czerwonej zarazy są nielegalne miękkie narkotyki, próby zakneblowania ust internautom, wysokie podatki, bzdurny kodeks karny et caetera, et caetera. I rzeczywiście musimy się wysilić, by z tymi objawami walczyć, ale jeśli nie będziemy przede wszystkim usiłowali zniszczyć podwalin choroby, to nasza walka będzie przypominała walkę Don Kichota z wiatrakami.

 

Jeśli o prawie dalej będą stanowić te same twarze, co od dwudziestu lat, to ACTA wróci. Pod inną nazwą, ale wróci. Być może tymczasowo uda zablokować się wzrost akcyzy, ale w zamian zwiększą VAT i cła. Jedyną metodą jest mobilizacja wszystkich polskich środowisk wolnorynkowych w celu odsunięcia od władzy tych, którzy już pokazali, że rządzić nie potrafią. Ich dni bowiem są policzone, a my jesteśmy uczestnikami rewolucji. I od nas zależy, w którą stronę rewolucja skręci.

 

 

 

Bartłomiej Wanot

Comments

comments

Dodaj komentarz