Koniec świata jest wystarczająco ważnym wydarzeniem, by uczcić je postanowieniem. Politycy świadomie, bądź nie przyłączyli się do tej zabawy.
Janusz Palikot, do niedawna pierwszy pieniacz polskiej sceny politycznej postanowił sprzeciwić się mowie nienawiści. On, człowiek rozpalający umysły dzielący społeczeństwo, zdecydował się porzucić oręż, który przysparzał mu zarówno zwolenników, jak i zaprzysięgłych wrogów. Wyrzekł się języka, który pozwalała mu być kolorowym ptakiem na tle szarej, brudnej polityki. Czy wytrzyma w przestrzeganiu 7 własnych zasad przeciwko mowie nienawiści? „Nienawiść kończy się tam, gdzie zaczynamy widzieć drugiego człowieka” napisał na swoim blogu Palikot. Miejmy nadzieję, że po końcu świata politykowi nagle nie pogorszy się wzrok.
Czymże jest tsunami, przy trzęsieniu do jakiego doszło w PSL. Po siedmiu długich latach i dotarciu do władzy działacze spod znaku zielonej koniczynki postanowili odwoła
prezesa – Waldemara Pawlaka. Był to gorący okres na linii polskiej polityki, jednak samo oblicze prezesa Ochotniczej Straży Pożarnej ostudziło emocje. Czy ta zmiana wyjdzie im na dobre? W polityce kto wie, ale w obliczu nadchodzącego Dnia Sądu szef strażaków byłby dobrym zabezpieczeniem.
Nie tylko politycy z pierwszych stron gazet postanowili zmienić swoje dotychczasowe zachowanie. Po przeciwnej stronie politycznej sceny, tuż obok jej zmarginalizowanych peryferii skrajna prawica podjęła kolejną próbę zaistnienia. Prawdę mówiąc ma naprawdę trudne zadanie. Być może dlatego zdecydowała się na niezwykłe oddziaływanie końca świata. Niezwykły czas na niezwykłe emocje.
Ściśnięci są pomiędzy PiSem, który o swoich wyborców będzie walczył, jak o wrak Tupolewa, a resztę bardziej liberalnej części sceny politycznej. Nowy ruch ma ciężki orzech do zgryzienia, byle nie pod brunatnym niebem postapokaliptycznego świata.
Tyle postanowień, tyle obietnic, tyle pokus i tak mało dni do końca świata. Czy Dzień Sądu nastanie zobaczymy, albo i nie. Jedno jest pewne. Zawieszanie na naszej scenie polityczne będzie trwało do końca świata, a nawet jeden dzień dłużej.Mikołaj Wojcieszek II LO w Radomiu