Premier kopie, bo nic nie wie! – Radomir Wit




 

Można byłoby napisać, że kopie pod sobą grób. No bo jak inaczej, określić działania człowieka, który w chwili, gdy ważą się losy kraju, beztrosko truchta po boisku, latając z kolegami za piłką?

Donald Tusk i Grzegorz Schetyna – potencjalnie jedna z najważniejszych par w Polsce (rzecz jasna, par politycznych), zaraz pod Lechu i Jarosławie Kaczyńskim (ale to chyba nie para, tylko jedno ciało). Para do tańca i do różańca, bowiem nie spotykają się tylko na sejmowych korytarzach i ministerialnych resortach – Panowie lubią także wspólnie ”pokopać gałę”. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Prezes Rady Ministrów i jego zastępca latali po zielonej murawie w momencie, gdy ich sejmowi koledzy głosowali ważne projekty ustaw.

Paradoksów przy tej okazji jest wiele. Z jednej strony czołowe twarze (a nawet -napastnicy – korzystając ze sportowego żargonu) Platformy Obywatelskiej niejednokrotnie wyrażały swoje zniesmaczenia faktem, że prezes PiS Jarosław „czasem Lech” Kaczyński opuszczał salę, gdy przemawiali ważni działacza  PO. Wtedy obecność na sali plenarnej była obowiązkiem ponadpartyjnym. W tym przypadku, dyskusja dotycząca reformy emerytalnej policjantów czy głosowanie w sprawie prezydenckiego weta, okazały się rzeczami wyjątkowo błahymi. Nie istotne, że Grzegorz Schetyna kieruje resortem, odpowiedzialnym za policję. Nie ważne, że premier Donald Tusk jest najbardziej zainteresowany odrzucaniem prezydenckiego weta. Ważne, że piłka jest jedna, a bramki są dwie.

Nieobecność premiera RP byłaby usprawiedliwiona, gdyby powodem było ważne spotkanie, rangi co najmniej międzynarodowej. Ale Donald Tusk i jego kancelaria nie czują się winni – podobnie zresztą jego partia, Przewodniczący klubu PO Zbigniew Chlebowski nie zamierza wyciągać wobec premierów żadnych konsekwencji, a rzecznik rządu Paweł Graś, usprawiedliwia swojego pryncypała, zrzucając całą winę na barki marszałka Bronisława Komorowskiego, który w ostatniej chwili zmienił termin głosowania, nie racząc poinformować o tym premiera. Cóż za nietakt, Panie Marszałku!

            Premiera Tuska wini nie można, bo przecież w żaden sposób nie jest zobligowany do śledzenia sejmowego kalendarza. A zresztą, nawet gdyby wiedział o zmianie daty głosowania, to miałby odwołać spotkanie na murawie? Teraz, gdy zbliża się Euro 2012, gdy dopiero co opuścił nas wizytator UEFA? To dopiero byłoby nietakt. Policjanci przecież mogą poczekać, podobnie weto prezydenta – tylko czy, kierując się przykładem Donalda Tuska,  sposób już niedługo wyborcy nie kopną Platformy Obywatelskiej? Tak tylko pytam…

 

Radomir Wit

Comments

comments

Dodaj komentarz