Przegląd tygodnia – Paulina Krogulska

Ostatni tydzień jak żaden inny obfitował w wydarzenia, które szczelnie wypełniły serwisy informacyjne oraz czołówki gazet i to międzynarodowych.

Wszystko zaczęło się w piątek od uroczystego ślubu księcia Williama z Kate Middleton. Dzięki mediom zainteresowani na bieżąco mogli śledzić to wielkie wydarzenie. W końcu nie codziennie przyszły król Anglii się żeni, w dodatku z kimś, kto nie pochodzi z rodziny arystokratycznej. Ślub jak z bajki, albo pierwszej z brzegu komedii romantycznej, raczej nie przydarza się przeciętnemu czytelnikowi. Pozostaje nam tylko życzyć młodej parze szczęścia na nowej drodze życia.

Po ceremonii w opactwie Westminster Abbey, coś z naszego rodzimego podwórka (no prawie). W niedzielę od godziny 10.00 życie w Polsce zamarło. Cały naród zasiadł przed telewizorami, aby choć w ten sposób uczestniczyć w uroczystości beatyfikacji Jana Pawła II. W trybie przyspieszonym nasz Papież został błogosławionym i od teraz można się już do Niego oficjalnie modlić, nadawać kościołom Jego imię itp.

Chociaż Polacy nie byli najliczniejszą grupą, jaka przybyła do Watykanu, muszę przyznać, że byli chyba najbardziej widoczni. Tym razem pozytywnie. I dobrze, bo w końcu Karol Wojtyła, jak sam często podkreślał, był Polakiem i powinniśmy być z Niego dumni.

Po tych jakże radosnych wydarzeniach, w poniedziałek niespodzianie gruchnęła wiadomość o śmierci wodza terrorystów, czyli Osamy bin Ladena. Paradoksalnie nie była to przykra informacja, wręcz przeciwnie. Barack Obama powiedział nawet, że to sukces USA. Trudno się z tym nie zgodzić. Smak zwycięstwa psuje jednak plotka, jakoby jego zwolennicy mieli przygotowany plan zamachu gdzieś w Europie na wypadek śmierci bin Ladena.

I pomimo zapewnień amerykańskich ekspertów, że bez przywódcy Al-Kaida może stracić poparcie afgańskich talibów, co byłoby szansą na zawarcie pokoju i zakończenie trwającej wojny (taki warunek postawili Amerykanie), nie powinniśmy ignorować tych doniesień (zwłaszcza w połączeniu z tajnymi więzieniami). Pytanie tylko, czy Al-Kaida bez bin Ladena rzeczywiście jest tak słaba, jak ostatnio się ją przedstawia? Czy terroryści mają zamiar się poddać? Wreszcie: czy bin Laden nie zostanie wkrótce zastąpiony przez kogoś innego, równie charyzmatycznego i bezwzględnego? Na razie nie znamy odpowiedzi, ale sądzę, że nie powinniśmy popadać w samozachwyt, specjaliści do walki z terroryzmem muszą zachować czujność, bo bezdyskusyjny triumf Amerykanów może rozwiać się w jednej chwili. Co prawda wygrali bitwę, ale nie wiadomo czy wygrają trwającą od dziesięciu lat wojnę.

Paulina Krogulska

Comments

comments

Dodaj komentarz