Przewrót sierpniowy – Weronika Miksza

Przewrót sierpniowy

No to się zaczyna! Jak już wspomniano w ubiegłym tygodniu, kryzys dobrał się już nawet do notowań miłościwie nam panujących. Od jakiegoś czasu my, Polacy, obserwujemy staczanie się rządowego wózka po równi pochyłej. W naszym kraju absurdów paradoksy nie powinny być niczym nowym, ale jednak żyją i się mnożą; fakt, że na punkcie kontrolnym w postaci wyborów sami go popchnęliśmy, tylko potwierdza moją teorię. Tymczasem mamy teraz do czynienia z ciekawym zjawiskiem inwersji – im bliżej jesieni, tym bardziej temperatura rośnie. Czyja to zasługa? Naszych polityków!

Pierwszą falę gorąca wywołało gwałtowne przebudzenie opozycji. Solidarna Polska wystąpiła z kolejnym, z lekka wymęczonym projektem zmian w ustawie o mniejszościach narodowych i etnicznych. Chodziło o wykreślenie języka mniejszości w tych gminach, w których liczba używającej go ludności spadła poniżej 20 procent. Wszystko pięknie, ale ja zbyt dobrze pamiętam swąd ustawy kagańcowej z 1908 roku. Zresztą, czy to nie szukanie dziury w całym? Wiadomo, że szuka jej Platforma, chcąc ukarać Mariusza Błaszczaka za wypowiedź o wielokulturowości. Cóż, kiedy wózek pędzi z coraz większą prędkością w polityczny niebyt – zaczyna się wojna nerwów.

Rozpalony ogień trzeba umiejętnie podsycać. Wie o tym PiS, którego rzecznik zapowiedział już przedstawienie partyjnego expose pod koniec tego tygodnia. Nie chce jednak tego czynić w gmachu parlamentu, ze względu na krzyki Janusza Palikota oraz bierność marszałek Kopacz. Może i racja, ale oświadczenie brzmi co najmniej niepokojąco. Z secesji nigdy nie wychodzi nic dobrego; teraz wygląda na to, że PiS kosztem alienacji zamierza przejąć władzę. Milczenie prezesa Kaczyńskiego okazało się skrywanym złotem, za które opozycja zamierza kupić sobie Polaków. Jednak po ostatnich wydarzeniach powinniśmy wiedzieć, że nie wszystko złoto, co się świeci. Oby się nie okazało, że to tombak.

Wydawać by się mogło, że na tym koniec. Nic bardziej mylnego! Oto Joachim Brudziński zapowiada złożenie oferty Platformie. Chce stworzyć wspólny rząd PO-PiS, lecz bez Donalda Tuska. Szansę upatruje w poparciu Schetyny oraz Gowina, dzięki czemu PiS zyskałby większość. W powietrzu wisi konstruktywne wotum nieufności oraz nowa wizja rządu. Jak na razie, mamy do czynienia z grą na emocjach, aczkolwiek robi się coraz mniej ciekawie. Partia Jarosława Kaczyńskiego rozpoczyna marsz na Belweder z całą bezwzględnością. Czy sam prezes chce stać się drugim Piłsudskim? Prawdopodobnie to jedynie kwestia czasu. Czy będzie powtórka przewrotu majowego? Strach myśleć. Pozostaje czekać i ocierać pot z czoła.

 

 

Weronika Miksza

Comments

comments

Dodaj komentarz