Ratujcie się! Rokita na pokładzie! – Maciej Barabasz




 

Mówi się o nim, że ma w sobie coś z mężczyzny, kobiety i diabła. Z pewnością znaleźliby się tacy, którzy gotowi są spierać się z pierwszymi dwoma stwierdzeniami, ale ostatniego nie sposób podważyć. W ubiegłym tygodniu najnikczemniejsze wcielenie Jana Marii Rokity dało o sobie znać. I to całkiem głośno, bo na naszych oczach narodził się skandal na międzynarodową skalę- z niedoszłym „premierem z Krakowa” w roli głównej. Ale trzeba też zauważyć, że nie bez powodu nastąpiło całe zamieszanie, bo mamy do czynienia (przynajmniej wg głównego bohatera) z dyskryminacją naszych rodaków (inna sprawa, że świadkowie wydarzenia, w tym Polacy, twierdzą, że gdyby nie Rokita, do niczego by nie doszło…).

Ale co się właściwie wydarzyło?

Otóż we wtorek wieczorem państwo Rokitowie wsiedli do jednego z samolotów niemieckiej Lufthansy w Monachium, by powrócić do Krakowa. Niestety- odkąd polityk zaczął wykłócać się ze stewardessą o miejsce dla płaszcza (!) swojej żony (płaszcz miał lecieć klasą biznes, podczas gdy para w kapeluszach wykupiła tylko miejsca w klasie ekonomicznej), nic nie wskazywało na to, by podróż przebiegła spokojnie. I faktycznie- tylko kilka chwil minęło od wszczęcia kłótni do przybycia niemieckich mundurowych. Historia miała zakończyć się na wyprowadzeniu Rokity w kajdankach pośród krzyków „Ratujcie mnie! Niemcy mnie biją!” (a swoją drogą- były poseł i przewodniczący PO znów nie potrafił okiełznać swojego zaciętego i porywczego charakteru) . Jak jednak powszechnie wiadomo, historia lubi zataczać krąg i teraz polityk zapowiedział pozwanie niemieckich linii lotniczych. Pytanie tylko: po co? Czy przełożenie płaszcza, tudzież odmowa jego przełożenia, mogłaby w jakimkolwiek państwie stanowić podstawę do wytoczenia procesu? Żeby to chociaż było jakieś futro… jak Rokita zamierza udowodnić, że był traktowany gorzej od innych pasażerów ze względu na swoją przynależność narodową, skoro na pokładzie byli inni pasażerowie i śmieją się z jego słów? Pytani przez dziennikarzy, odpowiadają tylko, że podczas gdy Rokita był wyprowadzany (podobno do ostatecznego wyprowadzenia trudno było jednak doprowadzić, bo Rokita wierzgał jak dziki, stąd też pseudonim „Rocky-Ta”), reszta podróżnych biła policji brawo, bo wg nich były polski polityk tylko opóźniał lot. Dzisiejszy redaktor jednego z dzienników zapowiada jednak, że ma zamiar ubiegać się o odszkodowanie od Lufthansy. Jak widać- tak to po prostu jest jak ktoś przechodzi na emeryturę (bo z tego, co pamiętam, kapelusznik zarzekał się, iż opinie ma zamiar pisać tylko dla przyjemności, własnej i czytelników…). Z tym, że zwykli polscy emeryci co najwyżej od czasu do czasu pokłócą się trochę z młodziakami w autobusach, a Rokita może sobie pozwolić na więcej.

No, ale jako, że Jan Maria jest niewątpliwie celebrytą… Ba! Nie jakąś tam celebrytą, tylko tą z czołówki, zaraz po Marcinkiewiczu (u Majewskiego się pokazał, a tam się podobno przez przypadek nie trafia, a i na Pudelku widnieje jego zdjęcie). Tak więc, jeśli najdzie go ochota, to ma święte prawo, żeby wywołać jakiś skandalik, czyż nie?

Maciej Barabasz

Comments

comments

Dodaj komentarz