Rzecznik kalosz! – Marek Puchała XIII LO Wrocław




 

Ostatnimi czasy polska polityka tak jakby spoważniała. Janusz Palikot nie wymachuje już sztucznymi penisami i świńskimi ryjami, a takie postacie, jak chociażby Ewa Sowińska (dla przypomnienia – ta, która straszyła gejowskimi teletubisiami) odeszły w medialny niebyt. Na (nie)szczęście znalazł się ktoś, dzięki komu wiara w to, że oglądanie wiadomości może być śmieszniejsze od kabaretu nie zginie.

Wszystko dzięki Januszowi Kochanowskiemu – rzecznikowi praw obywatelskich. Znany jest bardziej nie z tego co robi, ale co mówi, na przykład o tym, że nie lubi feministek, „bo one nie lubią kobiet”. Ostatnio postanowił obronić polskich obywateli przed epidemią świńskiej grypy. I znalazł lek na całe to zło – zapowiedział złożenie zawiadomienia do prokuratury na panią minister zdrowia, która „nie kupując szczepionek, sprowadza zagrożenie epidemiczne na dużą skalę”. Pozostał głuchy na głosy, że ministerstwo ma wątpliwości co do ich skuteczności i dał Ewie Kopacz dwa dni na podjęcie działań w celu kupna szczepionki, podkładając tym jej prawdziwą (nomen omen) świnię. Na szczęście szybko się z tego ultimatum wycofał, przynajmniej na razie. Aż strach pomyśleć, co zrobi, gdy rząd Donalda Tuska nie wybuduje odpowiedniej ilości autostrad! Pozostaje tylko czekać na nagłówki w gazetach w stylu „Premier posłany za kraty za niedotrzymanie wyborczych obietnic”.

Jak jeszcze, poza zaburzeniami psychicznymi, co sugerował Marek Wikiński z SLD, można tłumaczyć zachowanie pana Kochanowskiego? Może jest to po prostu chęć medialnego rozgłosu, by nie powiedzieć parcie na szkło? W końcu jest on znany z tego, że swoje trzy grosze wtrąca w prawie każdą sprawę: sprawdzał koszty naszej misji w Iraku, krytykował wyrok sądu, który skazał emerytkę za użycie wobec homoseksualisty słowa „pedał”. Ba, w pewnym momencie zajął się problemem publicznych toalet w Warszawie. Jak widać, Janusz Kochanowski jest gotów zająć się każdą, nawet najbardziej śmierdzącą sprawą, byle by tylko było o nim głośno w mediach.

Możliwy jest też kontekst polityczny. Nie jest żadną tajemnicą, że pan rzecznik jest wielkim miłośnikiem PiS – z Lechem Kaczyńskim współpracował już wtedy, gdy był on ministrem sprawiedliwości, a na swój obecny urząd został wybrany, gdy u władzy była partia brata prezydenta. Może atak na minister zdrowia jest niczym więcej, niż tylko chęcią dogryzienia politycznemu przeciwnikowi? W końcu w polskiej polityce każda sprawa prędzej, czy później zostaje zniżona do poziomu bójki w piaskownicy. Szkoda, że nawet z epidemii grypy pan rzecznik potrafi zrobić cyrk.

Od jakieś czasu pojawiają się też głosy, że Janusz Kochanowski przejawia również ambicje prezydenckie. Może więc atak na minister Kopacz jest po prostu elementem kampanii wyborczej? Kreując się na obrońcę Polaków przed „łże – elitami” z PO z pewnością mógłby zyskać poparcie elektoratu PiS, a nawet stać się ewentualnym kandydatem tej partii.

Medialny rozgłos, polityczne walki, osobiste ambicje – rzecznik praw obywatelskich z pewnością nie zajmuje się tym, czym powinien. Jego działania zostają tylko w sferze obietnic, a o faktycznych osiągnięciach mało kto słyszał. Oceniając jego działania, można sparafrazować słowa innego Kochanowskiego: Wielkieś mu pustki uczynił,  Rozumie jego, tym zniknieniem swoim…

 

Marek Puchała XIII LO Wrocław

Comments

comments

Dodaj komentarz